Amsterdam na weekend po naszemu

Gdzie wyjechać

Amsterdam na weekend po naszemu

Zależna w podróży

Betlejem: W każdym miejscu na świecie wszyscy jesteśmy dziećmi

Jest takie miejsce na ziemi, gdzie wszystko się zaczęło. Ponad 2000 lat temu, niektórzy mówią, że 2014 lat temu inni, że 2018, w Betlejem urodził się Yehoshua, dziś znany przede wszystkim jako Jezus. Od tego czasu wszyscy świętujemy w grudniu to wydarzenie: chodzimy do kościoła, pieczemy pierniki, robimy świąteczne zakupy i z uśmiechem na ustach życzymy sobie wesołych świąt. Spacerowałam…Czytaj więcej

Zależna w podróży

Książka w podróży i Jerozolima

Po dwóch tygodniach niepisania czas przerwać tę ciszę. Spędzam swój ostatni wieczór w Jerozolimie. Jutro rano czeka mnie samolot do Berlina. Tam spędzę kilka godzin na włóczeniu się po jarmarkach bożonarodzeniowych i do Krakowa, po to by w piątek rano położyć się we własnym łóżku. Za krótko! Zawsze, a przynajmniej często, jest za krótko. Trzy tygodnie w Izraelu okazały się…Czytaj więcej

Ryga

Wandzia w podróży

Ryga

5 miejsc, które warto zobaczyć w Warszawie

wszedobylscy

5 miejsc, które warto zobaczyć w Warszawie

Korzystając z tanich połączeń krajowych Ryanair zaplanowaliśmy krótki wypad do Warszawy. Choć miasto jest mi dobrze znane, bo mieszkałam tam przez kilka lat, to udało mi się odwiedzić kilka nowych miejsc. Obecnie loty między Gdańskiem a Modlinem oraz Wrocławiem a Modlinem odbywają się dwa razy dziennie (od poniedziałku do piątku), dzięki czemu możemy zaplanować sobie jednodniowy wypad do Warszawy. Zajrzyjcie do naszej relacji z przelotu na trasie Gdańsk – Modlin – Gdańsk i przekonajcie się sami, że jest to całkiem wygodny i przystępny cenowo sposób na podróż do stolicy. A oto i nasza nowa lista ciekawych miejsc w Warszawie: 1. Centrum Interpretacji Zabytków + Stare Miasto Spacer po Starówce warto zacząć od Centrum Interpretacji Zabytków – to krótka, ale niezwykle interesująca wystawa przedstawiająca zniszczenie Warszawy oraz Starego Miasta podczas II Wojny Światowej i ich odbudowę w latach 50-tych XX wieku. Oprócz zdjęć z czasów wojny i eksponatów wydobytych spod gruzów Warszawy obejrzymy tu również krótki film poświęcony odbudowie miasta. Wizyta w Centrum daje nam zupełnie nowe spojrzenie na warszawskie Stare Miasto, które podczas wojny zostało zniszczone w niemal 90%. 2. Muzeum Powstania Warszawskiego Multimedialne muzeum z interaktywną wystawą poświęconą walce mieszkańców Warszawy o wyzwolenie miasta podczas sierpniowego Powstania. Samo Muzeum mieści się w dawnej elektrowni tramwajowej, w środku zobaczymy między innymi replikę bombowca Liberator B-24J, a sama ekspozycja przede wszystkim przedstawia walkę i codzienność powstania na tle okupacji niemieckiej. 3. POLIN. Muzeum Historii Żydów Polskich Coś dla miłośników historii – otwarte w 2014 roku Muzeum Historii Żydów Polskich przedstawia ich  historię aż od X wieku do współczesności, pokazując współistnienie narodów żydowskiego oraz polskiego na ziemiach polski. Jedną z największych atrakcji Muzeum jest replika dachu i sklepienia drewnianej synagogi. Muzeum prowadzi różne zajęcia kulturalne dla dzieci, młodzieży oraz dorosłych. 4. Centrum Nauki Kopernik Raj dla małych naukowców ciekawych świata. Królestwo eksperymentów. W Centrum Nauki Kopernik można spokojnie spędzić kilka godzin świetnie się bawiąc i ucząc. Dla najmłodszych dzieci przygotowany został plac zabaw, nieco starsze mogą eksperymentować i robić różne doświadczenia, jest również i część doświadczeń bardziej psychologicznych, przeznaczonych dla osób powyżej 14 lat. Centrum Nauki chętnie odwiedzane jest przez szkoły, rodziny z dziećmi, ale wychodząc naprzeciw oczekiwaniom w tygodniu odbywają się wieczory tylko dla dorosłych. Na terenie Centrum znajduje się także planetarium „Niebo Kopernika”. Centrum cieszy się niesłabnącą popularnością, warto więc wcześniej zarezerwować bilety wstępu.   5. Stadion Narodowy Do tej pory na Stadionie zasiadaliśmy tylko na trybunie, ale warto wybrać się na wycieczkę z przewodnikiem po jego zakamarkach. Zajrzymy m.in. do strefy VIP, szatni dla sportowców czy prześledzimy kolejne kroki drużyny piłkarskiej, która przyjeżdża na Stadion na mecz. Na Stadionie odbywają się również liczne imprezy – obecnie jest to Zimowe Miasteczko, można tu przyjść i pojeździć na łyżwach czy pozjeżdżać na pontonach.   Fot. POLIN, MuzeumPowstaniaWarszawskiego     Przeczytaj równieżRecenzja: Radisson Blu Centrum w WarszawieŚwiąteczny klimat ZurychuWyspa Krk, czyli Chorwacja w pigułceKornwalia w 2 dni. Newquay oraz Land’s End Post 5 miejsc, które warto zobaczyć w Warszawie pojawił się poraz pierwszy w Wszędobylscy.

5 subiektywnych rzeczy, za które pokochasz Londyn :)

PODRÓŻE DZIEWCZYNY SPŁUKANEJ

5 subiektywnych rzeczy, za które pokochasz Londyn :)

LOVE TRAVELING

Amsterdam – miasto kanałów

Przygotowując się do mojego wypadu do Brugii przypomniało mi się jak dokładnie rok temu przemierzałam z mapą w ręce uliczki i mostki Amsterdamu. Poleciałam sama. W domu powiedziałam, że znikam, by trochę odpocząć, choć tak naprawdę uciekłam leczyć złamane serce…

Wilno

Wandzia w podróży

Wilno

Kowno

Wandzia w podróży

Kowno

Barcelona

Podróże MM

Barcelona

Ostatni wyjazd w roku 2014. Po Tatrach, Berlinie i Londynie przyszła pora na Barcelonę. Był to bez wątpienia jeden z naszych najlepszych wyjazdów. Gdy Polacy marzli w kurtkach przy temperaturze 5'C, my cieszyliśmy się południowym słońcem. Na odpoczynek mieliśmy 3 dni. Gdyby nie zaklepany lot powrotny na pewno zostalibyśmy dłużej. Niestety termin i obowiązki były nieubłagane - od 2 do 5 listopada - potem powrót do szarej rzeczywistości. © Martyna Stosik, Podróże MM♦ HISTORIA KATALONII - dążenie do niepodległości♦ BARCELONA - ciekawostki♦ Mediterranean Youth HostelJAK DOTRZEĆ DO BARCELONY?Samolotem. Każda inna opcja będzie niepodważalnie mniej komfortowa i znacznie droższa. Barcelona posiada 2 główne lotniska: El Prat i Girona. LOT oferuje przeloty z Polski na lotnisko El Prat (13 km od centrum). Z przykrością odradzamy podróż z polskimi liniami lotniczymi ze względu na kosmiczne ceny biletów. Wizz Air. To właśnie z tym przewoźnikiem udaliśmy się do Katalonii. Bilety kupiliśmy w promocji z okazji 10. urodzin firmy. Za lot tam i z powrotem zapłaciliśmy ok. 250 zł / osobę. Lądowanie na El Prat. Ryanair obsługuje obydwa lotniska, zarówno El Prat jak i Girona. To drugie oddalone jest od Barcelony o 90 km! Wygodniej mają podróżujący z Warszawy-Modlina. Ci wylądują zaledwie 13 km od centrum miasta. Jeżeli lecicie z Krakowa, Poznania bądź Wrocławia, musicie liczyć się ze zorganizowaniem dojazdu z portu lotniczego do Barcelony. Koszty transportu z lotniska Girona do stolicy Katalonii to około 15€, czyli jakieś 63 zł (w jedną stronę). Między Barceloną a portem El Prat kursuje miejski autobus linii 46. Cena jednorazowego biletu: 2€.KOMUNIKACJA MIEJSKA W BARCELONIEKliknij w obrazek, aby powiększyć © www.tmb.catDo poruszania się po Barcelonie w zupełności wystarczy metro. Jedynymi przypadkami, kiedy korzystaliśmy z autobusów (zobacz mapę) był dojazd z lotniska do miasta oraz zjazd ze wzgórza Tibidabo. Między portem lotniczym a Placa Espanya kursuje autobus linii 46. O Tibidabo powiem w dalszej części posta. Jak już wspominałem, najlepiej w Barcelonie przemieszczać się metrem lub pieszo. Największym minusem autobusów są korki, wąskie drogi i chaos na ulicach. Całe miasto, w którym znajdują się atrakcje przyciągające turystów znajduje się w strefie 1. Pozostałe to peryferia. Poza granice Barcelony dotrzeć można koleją miejską w całości ulokowaną pod powierzchnią miasta. Wszystkie najważniejsze informacje i mapki znajdziecie na stronie internetowej Transport Metropolitans de Barcelona.♦ CENY BILETÓWbilet jednorazowy: 2.15€bilet jednodniowy T-dia: 8€bilet na 10 przejazdów T-10: 10.30€bilet 2-dniowy: 14€bilet 3-dniowy: 20€bilet 4-dniowy: 25.50€bilet 5-dniowy: 30.50€* - ceny biletów dotyczą tylko strefy 1 (miasto Barcelona)** - cennik bardzo często ulega zmianom. Stan powyższego cennika na 11.11.2014 r.Osobiście polecamy bilet z którego sami korzystaliśmy, a mianowicie T-10. Na jednym bilecie (1€) można podróżować z przesiadkami (czas przesiadki: 75 min). Upoważnia on do 10 przejazdów. Może z niego korzystać kilka osób (bilet należy skasować "x" razy). Saldo podróży wyświetla się na kasowniku podczas przechodzenia przez bramki. Na bilecie TMB można dostać się wcześniej wspomnianą linią 46 z lotniska El Prat do centrum (Placa Espanya). Punkt sprzedaży znajduje się na dworcu kolejowym. Należy przejść przez Terminal, schodami na górę, potem długim mostem-tunelem. Bilety można nabyć w informacji bądź w automatach (przyjmują banknoty). Przystanki autobusowe znajdują się przy wyjściu z budynku lotniska. Odradzam wszechobecne Aerobusy (jadą na Placa de Catalunya). Prywatny przewoźnik życzy sobie za przejazd aż 6€. U kierowcy linii 46 zapłacimy 2€. Warto jednak przejść się na dworzec i kupić bilet T-10, który również obejmuje busa 46 na Placa Espanya. Wtedy przejazd będzie kosztował ok. 1€!Metro Barcelona © Martyna StosikNOCLEGPo przyjeździe do Barcelony zatrzymaliśmy się w Mediterranean Youth Hostel przy Carrer de la Diputació, 15 min spacerem od Sagrada Familia.CO WARTO ZOBACZYĆ W BARCELONIE?♦ SAGRADA FAMILIANie ma innej możliwości. Słynna Sagrada Familia musi być na szczycie listy. Niezobaczenie tej świątyni będąc z Barcelonie to grzech niewybaczalny. Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś równie pięknego z dziedziny architektury. Temu miejscu poświęciliśmy najwięcej czasu, wielokrotnie wracając pod świątynię i podziwiając jej piękno z ławki w pobliskim parku. Przemokliśmy do suchej nitki stojąc kilkadziesiąt minut w kolejce, ale było warto! Byliśmy nieco zaskoczeni, że w listopadowy poniedziałek było tylu ludzi chętnych zobaczenia wnętrza architektonicznego dzieła Gaudiego. Widać turyści przybywają do Barcelony o każdej porze roku. Dlatego też zalecamy kupno biletów wstępu do świątyni online lub przybycie jeszcze przed otwarciem kas, by uniknąć długiego czekania w kolejce. Nam udało się kupić bilety w trybie ekspresowym na miejscu - ulewa pokonała turystów z cukru, którzy ustępowali nam miejsca w kolejce uciekając przed wodą. My okryliśmy się czym się tylko dało i jakoś dostaliśmy się do kościoła. W środku było już ciepło i sucho :)fasada wschodnia © Martyna Stosikfasada zachodnia © Mateusz Iwańczuk / Martyna Stosikfasada wschodnia © Mateusz Iwańczukfasada wschodnia © Martyna StosikSagrada Familia jest wielkim placem budowy od 1882 roku. Przewiduje się, że prace ukończone zostaną w roku 2026-2028. Mimo trwającej budowy, kościół już został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Architektem tej przepięknej secesyjnej bazyliki jest słynny Antonio Gaudi, autor projektów wielu interesujących domów, kamienic i parków w Barcelonie. Jego postać jest tak niezwykła, że nie sposób jej przedstawić w skrócie. W dalszej części posta pokażemy Wam inne jego dzieła. Gaudi przejął projekt budowy kościoła po innym architekcie, który skłócił się z inwestorem. Antonio całkowicie przekształcił plany nadając świątyni wyjątkowy wygląd, nieporównywalny do żadnej innego budowli na świecie. Gaudi zmarł wpadając pod przejeżdżający tramwaj w czerwcu 1926 roku. Miał 74 lata. Architekt pozostawił świątynię z tylko jedną zaprojektowaną fasadą. Budowę kościoła kontynuowano w secesyjnej wizji autora. W 1936 roku w skutek wojny domowej w Hiszpanii projekty zostały spalone przez anarchistów a Sagrada Familia została częściowo zniszczona. Z czasem kontynuowano prace, które trwają nieprzerwanie do dziś. Do dziś wzniesiono 8 z 18 wież. Wszystkie mają symbolizować 12 apostołów, 4 ewangelistów, a centralna, zarazem najwyższa (170 m) Jezusa i Maryję. Fasady Sagrada Familia przedstawiają etapy życia Chrystusa. Fasada wschodnia przy Carrer de Marina ukazuje scenę narodzin Zbawiciela i jego dzieciństwo. Jest to chyba najokazalsza część budowli. Dostrzec można niezwykłą szczegółowość detali, liczne figury przedstawiające ludzi i zwierzęta, motywy roślinne.Fasada zachodnia przy Carrer de Sardenya to wkomponowana w budowlę scena męki pańskiej. Tą część świątyni zaprojektowano już po śmierci Gaudiego. Fasada południowa przy Carrer de Mallorca to życie Chrystusa po zmartwychwstaniu. Prace nad tym etapem rozpoczęto w 2002 roku. Ma być to najbardziej okazała ze wszystkich fasad, gdzie będzie się również znajdowało główne wejście do świątyni. © Mateusz Iwańczuk© Mateusz Iwańczuk© Mateusz Iwańczuk© Mateusz Iwańczuk© Mateusz IwańczukCENY BILETÓW WSTĘPU: NORMALNY ULGOWY DZIECI DO LAT 11 Wstęp do świątyni 14,80 € 12,80 € free Wstęp do świątyni + wieża widokowa 19,30 € 17,30 € free Wstęp do świątyni + audioprzewodnik 19,30 € 16,30 € 3,50 € Wstęp do świątyni + audioprzewodnik + wieża widokowa 23,80 € 20,80 € 3,50 € Bilet ulgowy dotyczy dzieci do 18 lat, studentów oraz seniorów.Cennik ważny do końca roku 2014.Godziny otwarcia świątyni: 9:00 - 18:00Zachęcamy do obejrzenia niezwykłej wizualizacji budowy Sagrada Familia: ♦ PARK GUELLOto kolejne miejsce, które obowiązkowo trzeba zobaczyć będąc w Barcelonie. Park Güell znajduje się w północno-wschodnim krańcu dzielnicy Gracía na wzgórzu, z którego rozchodzi się piękny widok na miasto i Morze Śródziemne. Nie trudno się domyślić, że jednym z architektów tego parku jest Antonio Gaudi. Pomysłodawcą i sponsorem jest Eusebio Güell, od którego nazwiska zaczerpnięto nazwę dla tego miejsca. Antonio Gaudi nie dokończył projektu. Dzieła, które można mu przypisać to pięć budynków, nietrudnych do rozpoznania. Prace nad budową rozpoczęto w roku 1900. 22 lat później miasto wykupiło tereny i przekształciło je w park miejski otoczony kamiennym murem.W drodze do Parku Guell © Mateusz IwańczukWejście główne © Mateusz Iwańczuk© Mateusz Iwańczuk Kataloński architekt Antonio Gaudi jest autorem dwóch domów, tych przypominających świąteczne pierniki. Znajdują się one przy bramie głównej. My mieliśmy tego pecha, że ten najładniejszy obłożony był rusztowaniami :(Po przekroczeniu progu kutej bramy parku dotrzemy do schodów, gdzie znajduje się m.in. słynna, kolorowa salamandra. Ciężko się do niej dopchać, gdyż każdy odwiedzający park chce ją pomacać i zrobić sobie zdjęcie :) Innym obiektem wartym uwagi jest Sala Stu Kolumn. Wbrew pozorom pawilon liczy zaledwie 86 kolumn, wzorowanych na sztuce antycznej. W Casa-Museu Gaudí znajduje się muzeum. Przez pewien czas artysta mieszkał w tym budynku, zanim przeprowadził się w pobliże Sagrada Familia. Najciekawszym miejscem Parku Guell jest jednak taras zwany teatrem greckim. Opasany jest on kolorową mozaiką. To z tego miejsca wykonano najpopularniejsze w internecie zdjęcie Barcelony.© Mateusz Iwańczuk© Mateusz Iwańczuk© Mateusz IwańczukPark Guell upodobały sobie liczne papugi. Choć zamieszkują one tereny całego miasta, to najłatwiej je wytropić właśnie tutaj. Swoje gniazda mają w koronach palm. Trudno tych urokliwych ptaszków nie dostrzec, gdyż drą się jak opętane :)© Mateusz IwańczukWstęp do części parku jest niestety płatny. Dotyczy to najciekawszych miejsc, czyli terenu przy wejściu głównym z tarasem włącznie. Jeżeli ktoś nie chce płacić 30 zł za zobaczenie tarasu i salamandry z bliska, może wejść innym z siedmiu wejść. Nawet ta darmowa część parku jest niezwykle interesująca, a ze wzgórza rozciągają się piękne widoki na całe miasto.CENY BILETÓW WSTĘPU:normalny: 8 €dzieci 7-12 lat: 5,60 €seniorzy +65: 5,60 €dzieci do lat 6: freeWięcej informacji o biletach i samym parku znajdziecie na stronie www: > LINK <♦ ARCHITEKTURA GAUDIEGOWybitny kataloński architekt Antonio Gaudi pozostawił po sobie wiele śladów w Barcelonie, wplatając w jej architekturę styl secesyjny. Oprócz Sagrada Familia i Parku Guell jego dzieła można odnaleźć wśród ulic miasta.Casa Mila (La Padrera) to budynek wzniesiony w latach 1906-1910. Znajduje się w środkowej części miasta, na rogu ulic Passeig de Grácia i Provença. Architektura "Domu Mili" przypomina kamienny blok, dlatego też Katalończycy nawali go La Padrera, czyli kamieniołom. Za zwiedzanie Casa Mila dorośli zapłacą 20,50 €, studenci 16,50 € zaś dzieci 7-12 lat 10,25 € (> LINK <)źródło: www.tuppenceforthebirds.com - Niestety na naszych zdjęciach La Padrera jest cała w rusztowaniach...Casa Battló znajduje się przy ulicy Passeig de Grácia 43. Budynek został przebudowany w latach 1904-06 przez Antonio Gaudiego, który przekształcił fasadę kamienicy oraz jej wnętrza, projektując m.in. meble czy żyrandole. Ten niezwykły budynek (będący już raczej dziełem sztuki) posiada fasadę zdobioną motywami zwierzęcymi. Balkony przypominają kości, a całość włącznie z dachem zdaje się być pokryta rybimi łuskami. Wnętrza zdobi ceramika i kawałki potłuczonych kafli.Wstęp: dorośli 21,5 € - dzieci, studenci i seniorzy 18,50 € - dzieci do lat 7 free (> LINK <)Casa Battló © Mateusz IwańczukCasa Calvet to kolejna perełka sztuki Gaudiego. Budynek ze słynną restauracją znajduje się przy ul. Carrer de Casp 48 w okolicy Placa de Catalunya. Casa Calvet © Mateusz IwańczukCasa Vicens to jedno z pierwszych dzieł Gaudiego. Budynek wzniesiono w latach 1883-1888 przy ul. Carolines 24-26. Fasada Domu Vicensa wyróżnia się od pozostałych dzieł architekta tym, że posiada kąty i linie proste. Dopiero w dalszym etapie twórczości Gaudi stosował secesyjną falistą linię. Casa Vicens jest zdobiona kolorową ceramiką z motywami roślinnymi, co już nawiązuje do całokształtu stylu Antonio Gaudiego.Casa Vicens © Mateusz IwańczukPalau Guell znajdujący się przy Carrer Nou de la Rambla 35 to pierwszy efekt współpracy Gaudiego i Guella. Budynek powstał w latach 1885-1890. Antonio był jeszcze wtedy nieznanym architektem. Pałac Guell zaprojektował na życzenie radego miasta, który chciał wznieść swą prywatną rezydencję.Palau Guell © Martyna Stosik♦ LA MONUMENTAL La Mounumental to ostatnia z katalońskich aren, na której odbywały się walki byków do 2010 roku. Obecnie (od 2012) corrida jest tutaj nielegalna. Budowę amfiteatru ukończono w 1914 roku. Arena znajduje się u zbiegu ulic Gran Via i Carrer Marina w środkowej części miasta. La Monumental może pomieścić 19 500 widzów na trybunach plus ok. 5000 widzów na płycie podczas koncertu. Grali tu m.in. The Beatles, The Rolling Stones, Bob Marley czy Tina Turner. Wejście na trybunę jest możliwe tylko w czasie eventów. Jak już wcześniej wspomnieliśmy, walki z bykami zostały prawnie zakazane w Katalonii. Pierwsza historyczna corrida odbyła się w 1387 roku, lecz szczególnie popularna stała się dopiero w XIX wieku. Wtedy na walki z bykami przychodził prawie każdy Katalończyk. Z czasem corrida traciła na popularności. Co więcej, rosła ilość przeciwników tego typu spektaklów. Organizatorzy mówią o średniej frekwencji 7000 widzów na corridach w 2010 roku. Choć w Katalonii walki byków zostały zakazane, to w Hiszpanii przeciwnie, wciąż cieszą się one dużym zainteresowaniem. Z jednej strony piękno hiszpańskiej kultury, z drugiej - wiwatujący tłum na widok krwi i cierpienia zwierzęcia. My jesteśmy temu przeciwni.© Mateusz Iwańczuk / © www.rtve.es♦ ŁUK TRIUMFALNY I PARK CIUTADELLAPark Ciutadella znajduje się w dzielnicy Ciutat Cella od 1877 roku. Zajmuje on powierzchnię 280 000 m2! Oprócz ogromnej zielonej przestrzeni znajduje się tutaj również miejskie zoo, Kataloński Parlament, kilka muzeów oraz majestatyczna fontanna. Park jest miejscem rekreacji, gdzie można pospacerować, pobiegać, pojeździć na rolkach, siąść na trawie i pogrążyć się w lekturze książki. Od północnej strony do Parku Ciutadella prowadzi dziedziniec z majestatycznym Łukiem Triumfalnym wzniesionym na Wystawę Światową, która odbyła się tu w 1888 roku. Co ciekawe, miała tu początkowo stanąć Wieża Eiffla, lecz władze miasta nie zgodziły się, by Barcelonę szpeciła kupa złomu :) © Mateusz IwańczukPytanie za 100 punktów: z czego spadł ten deszcz?© Mateusz Iwańczuk♦ LA RAMBLALa Rambla to ulica prowadząca od Placa de Catalunya aż do Kolumny Kolumba przy wybrzeżu. Ulica sławna na cały świat. Nic tu nie ma, ale i tak przyjść trzeba, bo to w końcu La Rambla. Takie zakopiańskie Krupówki czy sopocki Monciak. Przyjdź i wydaj kasę, bo to La Rambla. Jedyne co mnie urzekło w tym miejscu to perspektywa z góry. Ulica widziana sponad dachów dzięki drzewom sprawia wrażenie zielonej rzeki przedzierającej się między budynkami. Wygląda to fajnie. Co widać z dołu? Tłumy turystów, pseudoregionalne knajpy z pseudokatalońską kuchnią w kosmicznej cenie. Na La Rambla trzeba zwracać szczególną uwagę na prywatne rzeczy. Ulica ta jest lepem nie tylko na turystów, ale także na kieszonkowców. Gdy zapada zmierzch, dzieją się tu rzeczy dziwne (ponoć). Pojawiają się prostytutki, które bywają niezwykle odważne wobec potencjalnych klientów. Potrafią też wyciągać portfele z kieszeni. Ostrożnie zatem.  © Martyna Stosik♦ KOLUMNA KOLUMBANazywana przeze mnie (Mateusz) Kolumbą Kolumna. Szczerze mówiąc to już sam nie wiem jaka jest poprawna wersja. Kolumna Kolumba, lub prościej Mirador de Colom, to statua znajdująca się na końcu ulicy La Rambla. Zwieńczona jest ona 7-metrową figurą Krzysztofa Kolumna, wskazującego wyjście z portu na morze. Wzniesiona została w 1888 roku z okazji Światowej Wystawy, na pamiątkę powrotu hiszpańskiego okrętu ze słynnej wyprawy do "Indii". Można ponoć wjechać na szczyt kolumby windą, by podziwiać widok na miasto i jego port. Cena według nieoficjalnego źródła to 2 €. © Martyna Stosik / © Mateusz Iwańczuk© Mateusz Iwańczuk♦ LA BOQUERIASpacerując po La Rambla grzechem byłoby nie zajrzeć na wielki miejski bazar La Boqueria. Ponoć handlowano w tym miejscu już w XIII wieku. Pierwsza wzmianka pochodzi z 1217 roku. Obecne targowisko pokryte jest metalowym dachem. Kupić tu można najróżniejsze owoce, ryby, wędliny, słodycze, przyprawy, a to wszystko w niesamowitej atmosferze katalońskiego handlu. Polecamy wybrać się pod wieczór.  © Mateusz Iwańczuk© Martyna Stosik & Mateusz Iwańczuk© Martyna Stosik & Mateusz Iwańczuk♦ KATEDRA KRZYŻA ŚWIĘTEGO I ŚW. EULALIICathedral de la Santa Creu i Santa Eulalia. Jedna z najcenniejszych budowli gotyckich w Hiszpanii. Pierwszą świątynię wznieśli w tym miejscu Rzymianie. Na jej fundamentach stopniowo powstawał obecny kościół (XIII wiek). Neogotycką strukturę Katedra św. Eulalii otrzymała po przebudowie w XIX wieku. Rzymskokatolicki kościół poświęcony jest św. Eulalii, która zmarła jako męczennica w okresie prześladowań chrześcijan za czasów panowania Cesarstwa Rzymskiego na półwyspie iberyjskim (305 r.).  Budowla ma 53 m wysokości, 90 m długości i 40 m szerokości. Znajduje się w dzielnicy gotyckiej, przy Carrer del Bisbe. © Mateusz Iwańczuk♦ PLAÇA DEL REIHistoria Placu Króla sięga średniowiecza. Było to głównie miejsce handlu. Nad placem góruje Palau Reial Major, czyli Pałac Królewski, którego budowę rozpoczęto w XIII wieku. Do Placa del Rei niełatwo trafić. My długo pałętaliśmy się po gotyckiej dzielnicy, by dotrzeć w to miejsce. Przy ilości wąskich, gęstych i krótkich ulic nawet mapa nie była pomocna. Szukajcie ulicy Carrer del Veguer. Plac Króla jest praktycznie tuż obok Katedry św. Eulalii.© Mateusz Iwańczuk© Mateusz Iwańczuk© Mateusz Iwańczuk♦ KOŚCIÓŁ SANTA MARIA DEL MARKolejna perełka gotyckiej dzielnicy Barcelony. Kościół Matki Bożej Morza wzniesiono w latach 1329-1383. Jak to zazwyczaj bywało, świątynię którą dziś możemy podziwiać przy Plaça de Santa Maria wybudowano na fundamentach innej budowli. Co ciekawe, kościół Santa Maria del Mar uległ częściowemu zniszczeniu wskutek...trzęsienia ziemi. Miało ono miejsce w 1428 roku. © Mateusz Iwańczuk♦ KOŚCIÓŁ SANTA MARÍA DEL PÍGotycki kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Sosnowej znajduje się przy ul. Cardenal Casañas. Według niepotwierdzonych źródeł w tym miejscu istniała chrześcijańska świątynia już w 413 roku. To co pewne, to że w 987 roku już istniała tu murowana kaplica pod wezwaniem znanym do dziś. Architektura która zachowała się do dziś pochodzi z XIV wieku. Później kościół ulegał nieznacznym przebudowom. W latach 1379-1461 wzniesiono dzwonnicę. Do dziś znajduje się tam dzwon Andreua z 1669 roku. Charakterystyczną cechą kościoła Santa Maria del Pi jest rozeta o średnicy 10 metrów. © Mateusz Iwańczuk♦ ESGLÉSIA DELS SANT MÀRTIRS JUST I PASTORKościół św. Justusa i Pastora znajduje się na placu o tej samej nazwie, w pobliżu Placu św. Jakuba, w dzielnicy gotyckiej. Świątynia pochodzi z XIV wieku, a jej budowa trwała w latach 1342-1574. Może sam kościół oprócz wartości historycznej nie robi jakiegoś ogromnego wrażenia, ale miejsce w którym się znajduje owszem. Fajnie się tutaj zgubić w labiryncie wąskich ulic. © Mateusz Iwańczuk♦ PAŁAC NARODOWYW pałacu wybudowanym w latach 1926-1929 znajduje się obecnie Muzeum Narodowe Sztuki Katalonii. Budynek usytuowany jest na wzgórzu Montjuïc, przez co dumnie i majestatycznie spogląda z góry na miasto. Fasada jest doprawdy imponująca. Museu National d'art de Catalunya gromadzi sztukę katalońską i hiszpańską od czasów Imperium Rzymskiego przez gotyk, renesans, barok, aż po współczesność. Muzeum szczególnie chlubi się malowidłami ściennymi z XI-XIII wieku. Za cenę biletu wstępu można ujrzeć dzieła samego Gaudiego czy Picassa. Miłośnicy sztuki na pewno nie będą żałowali poświęconego czasu.♦ TWIERDZA MONTJUÏCCastell Montjuïc znajduje się na wzgórzu Montjuïc (pol. Żydowskie Wzgórze) o wysokości 173 m n.p.m. u wybrzeży Morza Śródziemnego. Od wschodu rozciągają się pionowe klify pochylone nad portem. Na szczycie znajduje się XVII-wieczna twierdza. Przetrzymywano tam więźniów oraz wykonywano egzekucje aż do czasów panowania generała Franco.  Dziś fortyfikacje można zwiedzać za niewielką opłatą kilku euro. Nawet jeśli nie macie w planach zwiedzania, to warto się wdrapać (lub wjechać kolejką linową) na szczyt wzgórza, by spojrzeć z góry na miasto i błękitne morze.© Mateusz Iwańczuk© Mateusz Iwańczuk© Martyna Stosik♦ SAGRAT COR, TIBIDABOKościół Najświętszego Serca Pana Jezusa jest widoczny niemal z każdego miejsca w Barcelonie. Przepiękna świątynia znajduje się na szczycie wzgórza Tibidabo (512m n.p.m.). Budowa kościoła trwała od roku 1902 do 1961. Sagrat Cor zwieńczona jest figurą Chrystusa, przypominającą tą z Rio de Janeiro. Na Tibidabo udaliśmy się pieszo z Parku Guell. Zbliżał się wieczór, a to był już ostatni dzień pobytu w stolicy Katalonii. Zależało nam, by wejść na szczyt i ujrzeć miasto z najwyższego wzgórza. Gdy dotarliśmy zmęczeni do podnóża góry, okazało się, że kolejka już nie kursuje. Była godzina 18. Zdecydowaliśmy się iść pieszo. Nie chcieliśmy potem żałować, że nie byliśmy pod Sagrat Cor. Mieliśmy już w nogach cały dzień zwiedzania miasta pieszo. Zazwyczaj opuszczaliśmy hotel o godzinie 8:00. Na szczyt Tibidabo prowadziła droga przez las. Mijali nas tylko sporadycznie rowerzyści, poza nimi nikt. Kilometry w nogach, obolałe mięśnie, uwierające plecaki...Mimo potwornego zmęczenia wdrapaliśmy się na szczyt. Choć za dnia było ponad 20'C w cieniu, to wieczorem było przeraźliwie zimno. Uciekliśmy się się ogrzać do kościoła. To co tam zastaliśmy było niesamowite. Gdy weszliśmy do kościoła, okazał się on raczej małą kapliczką. Nie było nikogo oprócz nas i jednego mężczyzny, który trwał w bezruchu pogrążony w modlitwie. Pochylony siedział w ławce ukrywając twarz w ramionach. Sprawiał wrażenie jakby błagał, przepraszał bez drgnięcia. Wnętrze kościoła było niezwykłe. Czuliśmy się jakbyśmy doznali jakiegoś niewytłumaczalnego duchowego oczyszczenia. Gdzieś po kaplicy rozchodził się głuchy dźwięk anielskiego śpiewu. Siedzieliśmy w ławce i po prostu tkwiliśmy w zawieszonym czasie. Nie jesteśmy religijni, lecz atmosfera w tamtym miejscu była po prostu święta. Z niezwykłego szacunku do tego czego doświadczyliśmy, czuliśmy się skrępowani, by wyciągnąć aparat i zrobić zdjęcie. Tam nie byliśmy turystami. Byliśmy jakby gośćmi u samego Boga, w którego chyba nawet nie do końca wierzymy. Niestety z czasem przyszła para turystów, którzy głośnym chichotem i dogłębną penetracją wnętrza zakłócili nam spokój. Wyszliśmy na zewnątrz. Przez jakiś czas romantycznie podziwialiśmy światła miasta. Gdy już robiło się naprawdę późno, udaliśmy się na przystanek autobusowy, który znajdował się pod kościołem. © Martyna Stosik© Martyna Stosik© Martyna StosikPobyt w świątyni Sagrat Cor na wzgórzu Tibidabo był cudownym zwieńczeniem wyjazdu. Barcelonę zapamiętamy jako jeden z najlepszych wyjazdów. Zakochaliśmy się w tym mieście i na pewno kiedyś jeszcze tam wrócimy. 3 dni intensywnego zwiedzania od rana do wieczora, na koniec głęboka refleksja w przedsionku nieba. Cóż, pora wracać do obowiązków w szarej rzeczywistości. Coraz głębiej zakorzeniamy w sobie świadomość, że podróż to nie tylko turystyka, lecz smak innego życia. - Mateusz

Wrocław – jak tu zielono!

OTWARTY HORYZONT

Wrocław – jak tu zielono!

Zależna w podróży

Festiwal Otwartych Piwnic czyli słowacka kraina Bachusa

Ojej jak mi dobrze! Właśnie wróciłam z weekendu na Słowacji, na której byłam na genialnym Festiwalu Otwartych Piwnic. 164 winnice serwowały swoje wina, a ja łaziłam pomiędzy nimi i szczodrze napełniałam kieliszki trunkiem coraz to lepszej jakości.   Nie pierwszy raz! Wiecie, co jest najlepszym wyznacznikiem tego, że dane miejsce czy wydarzenie są naprawdę warte zobaczenia? Powroty! Tak naprawdę na…Czytaj więcej

Recenzja: Radisson Blue Centrum w Warszawie

wszedobylscy

Recenzja: Radisson Blue Centrum w Warszawie

W pięciogwiazdkowym hotelu Radisson Blu w Warszawie udało nam się przenocować dzięki promocji w serwisie hotels.com. Dawno już nie nocowaliśmy w takich luksusach, a cały nasz pobyt upłynął w komfortowej atmosferze. Hotel Radisson Blu Centrum znajduje się w przy ulicy Grzybowskiej. Z dworca Centralnego do hotelu dojedziemy tramwajem (jeden lub dwa przystanki), jest to jednak na tyle krótki dystans, że można pokonać go na piechotę. Przy hotelu znajduje się przystanek autobusowy, skąd odjeżdżają autobusy w stronę ulicy Nowy Świat. Spacerem z hotelu możemy udać się do Ogrodu Saskiego i dalej na Krakowskie Przedmieście oraz Stare Miasto. Zameldowanie w hotelu trwało dosłownie 3 minuty, a dzięki uprzejmości pani w recepcji dostaliśmy upgrade z pokoju typu standard do pokoju klasy biznes. Nasz pokój znajdował się na trzecim piętrze w bocznej części, dzięki czemu nie dochodziły do nas hałasy z zewnątrz – akurat tej nocy w hotelu nocowała drużyna młodych sportowców, która biegała po wszystkich piętrach. Pokój biznesowy, w zależności od potrzeb, oferuje jedno podwójne lub dwa pojedyncze łóżka. W pokoju znajduje się biurko, telewizor, fotele ze stolikiem kawowym, łazienka z kabiną prysznicową, suszarką oraz przyborami toaletowymi, a także żelazko z deską do prasowania. Jako że jest to pokój o podwyższonym standardzie do naszej dyspozycji mamy ekspres do kawy czy dostęp do dodatkowych kanałów TV, a goście dla wygody otrzymują szlafrok oraz kapcie. Dostęp do Internetu jest bezpłatny. Pokój jest przestronny, komfortowo urządzony w stonowanych kolorach. Warto wspomnieć o bardzo wygodnym materacu – człowiek rano wstaje porządnie wyspany i wypoczęty. Z okna możemy podziwiać widok na centrum Warszawy, z Pałacem Kultury na czele, który ładnie prezentuje się szczególnie wieczorem. W hotelu znajdują się również restauracje oraz bar w lobby. Goście mają dostęp do basenu, sauny, siłowni oraz usług SPA. W cenę pokoju biznesowego wliczony jest śniadanie w formie szwedzkiego bufetu – całkiem bogata oferta sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie. Do wyboru mamy ciepłe dania (jajecznica, kiełbaski, owsianka), wędliny, sery, warzywa, owoce i słodkości do kawy. Pobyt  w hotelu Radisson Blu Centrum, choć krótki, był bardzo przyjemny i z przyjemnością ponownie go odwiedzimy w przyszłości. Przeczytaj równieżRejs promem do SzwecjiPiesza wędrówka na PreikestolenWyspa Krk, czyli Chorwacja w pigułceChorwacki cud natury: Park Narodowy Jezior Plitwickich Post Recenzja: Radisson Blue Centrum w Warszawie pojawił się poraz pierwszy w Wszędobylscy.

wszedobylscy

Świąteczny klimat Londynu

Lubię odwiedzać miasta w okresie przedświątecznym – są pięknie przystrojone, odbywają się jarmarki. Jednym z moich ulubionych miast, gdzie można poczuć świąteczny klimat jest Londyn. Hyde Park Co roku na terenie Hyde Parku w okresie przedświątecznym rusza Winter Wonderland (wejście bezpłatne, atrakcje na miejscu dodatkowo płatne). Możemy przejechać się na diabelskim młynie, pojeździć na łyżwach […] Post Świąteczny klimat Londynu pojawił się poraz pierwszy w Wszędobylscy.

Miks gdański

Wandzia w podróży

Miks gdański

idziemy dalej

Madryckie muzea

Madryt jest miastem, które może poszczycić się wspaniałymi muzeami. Znajduje się tam jedno z największych i najbogatszych muzeów na świecie, El Prado, ale również pozostałe muzea: Thyssen – Bornemisza i Reina Sofia zasługują na nie mniejszą uwagę. Wszystkie trzy znajdują się na jednej ulicy – Paseo Prado, nazywanej również Paseo del Arte. Dla wielu turystów stanowią one główny cel przyjazdu do Madrytu. My aż takimi miłośnikami sztuki nie jesteśmy, ale zdecydowaliśmy się na wizytę w muzeum Thyssen – Bornemisza. Jego eksponaty należą do najlepszych osiągnięć sztuki zachodniej z ostatnich 800 lat. Zbiory zaczął gromadzić w latach 20. XX wieku baron Heinrich Thyssen-Bornemisza, później kontynuował to jego syn, a w 2004 roku muzeum przejęło również zbiory Carmen (jego żony), która specjalizowała się w kolekcjonowaniu pejzaży i obecnie sprawuje nadzór nad muzeum. Ekspozycja obejmuje około tysiąca prac. Zwiedzanie muzeum należy zacząć od samej góry – są one ułożone w porządku chronologicznym na 3 kondygnacjach. Znajdziemy tu zarówno sztukę dawną, flamandzką, renesansowe portrety, sztukę niemiecką i włoską z XVI w., malarstwo niemieckie, a także obrazy barkowe oraz malarstwo amerykańskie i europejskie x XIX wieku. Nie brakuje również sztuki współczesnej: fowistów, niemieckich ekspresjonistów, eksperymentującej awangardy czy surrealistów oraz pop – artu. Są tam obraz tak wspaniałych twórców jak: Durer, Canaletto, Rubens, Rembrandt, Renoir, Monet, Degas, Van Gogh, Derain, Kandinsky czy Dali. Oprócz wystaw stałych odbywają się również wystawy czasowe i tematyczne. Podczas naszego pobytu można było zobaczyć prace amerykańskich impresjonistów oraz wystawę poświęconą projektantowi Hubertowi Givenchy. Nie mogłam sobie tego odmówić, zresztą wystawa cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem. Zostały na niej zaprezentowane najlepsze kreacje, które Hubert Givenchy zaprojektował między innymi dla Jacqueline Kennedy, księżnej Windsoru, księżnej Monako czy Audrey Hepburn, którą ubierał w filmach takich jak Sabrina czy Śniadanie u Tiffaniego. WSTĘP: 10 euro (ekspozycja stała); Na wszelkie wystawy czasowe obowiązuje oddzielny bilet. GODZINY OTWARCIA:  Poniedziałek 12-16 (wstęp wolny) Wtorek – Niedziela 10-19

Łódzkie migawki

Wandzia w podróży

Łódzkie migawki

With love

Poradnik: Po czym poznać, że Kraków nie jest Twoim miejscem do życia?

Przyjechałeś do Krakowa z małego miasta. Dawna stolica Polski kusiła Cię już od dawna – urzekała niską, starą zabudową, intrygowała uroczymi, tajemniczymi uliczkami, zwodziła magią i artystyczną atmosferą. Czułeś na karku oddech historii. Wyobrażałeś sobie jak wyglądało miasto za czasów króla Kraka oraz jak w mętnych wodach Wisły topiła się jego córka, Wanda. Zachwycało Cię życie kulturalne, to, że ciągle coś się dzieje, że nie ma czasu na nudę. Do momentu, w którym uświadomiłeś sobie, że wcale z tego nie korzystasz, bo albo jesteś zmęczony, albo nie masz czasu, albo Cię na to nie stać. Ekscytowałeś się możliwością rozwoju zawodowego i osobistego, ochoczo korzystając z wszelkiego rodzaju kursów, szkoleń i branżowych konferencji, aż zdałeś sobie sprawę z tego, że wreszcie masz swoją pracę marzeń a jej największym plusem jest to, że możesz wykonywać ją z dowolnego miejsca na świecie. I kiedy to do Ciebie dotarło, zacząłeś zastanawiać się, czy chcesz w tym mieście nadal mieszkać, a im dłużej nad tym myślisz, tym częściej dochodzisz do wniosku, że nie, bo Cię denerwuje. Denerwuje Cię śmierdzące powietrze. Zwłaszcza teraz, kiedy zbliża się zima i kiedy smog jest coraz bardziej dokuczliwy. Czujesz go w ubraniach, we włosach i na skórze, kiedy wracasz ze spaceru, podczas którego miałeś ochotę przestać oddychać. Świadomie unikasz sprawdzania informacji o tym, o ile zostały przekroczone normy dopuszczalnego stężenia szkodliwych pyłów, bo masz wrażenie, że jeszcze trochę i wmówisz sobie raka. Denerwuje Cię betonowa dżungla. Chodzisz uroczymi, tajemniczymi uliczkami, pomiędzy niską, starą zabudową i czujesz się jak w klatce. Tęsknisz za przestrzenią, za zielenią i za widokiem horyzontu. Z żalem żegnasz tereny zielone, które lada dzień zamienią się w kolejne blokowisko. W kolejny biurowiec. W kolejną galerię handlową. Wychodzisz na ulice i wyobrażasz sobie, że jesteś zupełnie gdzie indziej. Gdzieś daleko stąd. Denerwują Cię odległości. Już wiesz, że miasto składa się z samych końców i żeby dotrzeć na jeden z nich potrzebujesz przynajmniej godziny. I drugiej aby z niego wrócić. Nauczyłeś się, że zawsze masz przy sobie jakąś książkę, gazetę, telefon z Internetem lub własne myśli, które oderwą Cię od irytującego uczucia zmarnowanego czasu. Zwłaszcza wtedy, kiedy utknąłeś w korkach i z godziny, w ciągu której miałeś gdzieś dojechać, robią się dwie. Denerwują Cię ludzie w komunikacji miejskiej. A kiedy akurat nie masz przy sobie żadnej książki, gazety, telefonu z Internetem, a własne myśli Cię nudzą, zaczynasz się im przyglądać. Ich pustym spojrzeniom. Zmęczonym twarzom. Smutnym uśmiechom. Słuchasz, jak rozmawiają o swoich chorobach, jak narzekają na pracę, jak bardzo wczoraj popili i jak bardzo boli ich dziś istnienie. Czujesz, jak śmierdzą i jak bardzo mają to gdzieś. Denerwują Cię turyści. Pijani Anglicy drący japy w środku nocy i kąpiący się w fontannach. Rodziny spacerujące powoli całą szerokością chodnika, o których dzieci potykasz się, chcąc ich wyminąć. Wypindrzone panny, które idą, idą i nagle się zatrzymują, bo właśnie zadzwonił im w torebce telefon. Idą, idą i nagle się zatrzymują nie zważając na to, że Ty idziesz za nimi i wcale zatrzymywać się nie chcesz. Ale musisz. Denerwują Cię studenci. To, że tłoczą się na przystankach autobusowych. To, że tłoczą się przy wejściu do autobusu, który zatrzymał się na przystanku. To, że tłoczą się przy wejściu, gdy już do tego autobusu wejdą, mimo tego, że kawałek dalej jest mnóstwo miejsca. To, że przez nich zmieniany jest rozkład jazdy komunikacji miejskiej na czas wakacji. To, że robią korki początkiem października. I to, że psują rynek pracy pisząc teksty za 2,50 zł / 1000 znaków. Denerwują Cię ludzie z ulotkami. A jednocześnie jesteś im wdzięczny, bo każdego dnia możesz ćwiczyć swoją asertywność, mówiąc: „Nie”. I w dupie masz, że to ich praca, bo mijając ich, a kawałek dalej kosz na śmieci, wiesz, że praca ta jest bez sensu, że jest bezużyteczna i że w żaden sposób nie przekłada się na rzeczywistość. Obojętnie mijasz również żuli, którzy nie wstydzą mówić się, że chcą kasę na piwo/wódkę, co kwitujesz stwierdzeniem, że Ty na alkohol musisz sobie zapracować. Denerwują Cię gołębie. I turyści, którzy z radością w oczach je karmią. A potem srają, gdzie popadnie. Gołębie, nie turyści. Zdarza się, że zamieszkują na Twoim balkonie i każdego ranka budzi Cię gruchanie. Gołębi, nie turystów. Kiedy przedzierasz się przez ich chmarę na Rynku Głównym, masz ochotę kopnąć najbliższego w dupę. Gołębia, ale turystę też. Tak naprawdę niewiele się od siebie różnią. I już rozumiesz, o co chodziło Cioranowi. Denerwują Cię ceny wynajmu. Płacisz za mieszkanie w Krakowie, po to, abyś mógł tutaj pracować. Pracujesz po to, by zarabiać pieniądze. Pieniądze, które zarobisz wydajesz na mieszkanie – po to, abyś mógł tutaj pracować. Myślisz sobie: „Błędne koło” (był kiedyś na Brackiej taki klub). Niepotrzebnie sprawdzałeś ceny wynajmu w małych miasteczkach, blisko gór, bo okazało się, że za nieco więcej, niż płacisz teraz za jednoosobowy pokój, możesz mieć tam M3. Denerwuje Cię zima. Bo zima w mieście jest z wszystkich pór roku najgorsza. Powietrze śmierdzi bardziej niż zwykle. Betonowa dżungla jest jeszcze bardziej szara. Autobusy utykają w korkach jeszcze częściej. Końce Krakowa wydają się być od siebie jeszcze bardziej oddalone. Ludzie w autobusach na Ciebie kaszlą. Studenci w czasie sesji zakładają plecaki do garniturów. Ludzie z ulotkami zaczepiają Cię jeszcze bardziej natarczywie. Gołębie wchodzą Ci pod nogi. A rachunek za ogrzewanie jest zawsze wyższy, niż przewidziała spółdzielnia. Jeżeli denerwuje Cię miasto, w którym mieszkasz. Jeżeli zaczynasz mieć go dość. Jeżeli czujesz, że niebawem je znienawidzisz. To znajdź sobie inne. Fot. Tomek Knapik

Hala Stulecia i Ogród Japoński we Wrocławiu

Wandzia w podróży

Hala Stulecia i Ogród Japoński we Wrocławiu

Barcelona - ciekawostki

Podróże MM

Barcelona - ciekawostki

Już za moment będziemy siedzieć w samolocie do Barcelony! Tymczasem przedstawiamy kilka ciekawostek dotyczących stolicy Katalonii!źródło: googleCzy wiesz że...♦ Świętem narodowym jest dzień 11 września – data zdobycia Barcelony przez wojska Burbonów w 1714 r. podczas wojny o sukcesję (wydarzenie to stanowiło porażkę Katalończyków).♦ Symbolem Katalonii jest osioł – symbol mądrego, lecz upartego dążenia do celu (stanowiąc tym samym przeciwieństwo do hiszpańskiego byka).♦ Najbardziej ruchliwą ulicą w Barcelonie jest Portal de l'Àngel (okolice Placa de Catalunya) - w ciągu godziny przechodzi nią ok. 4000 osób.♦ Koszmar dla kierowców - co 20 sekund dochodzi do stłuczki/wypadku na ulicach miasta. Może dlatego mieszkańcy najczęściej preferują przemieszczanie się pieszo (70%).♦ Plaża w Barcelonie nie należy do naturalnych. Została ona sztuczne utworzona przed Igrzyskami Olimpijskimi w 1992 roku i rozciąga się na długość 4 km. ♦ Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie zaskoczony faktem, iż w Barcelonie mówi się po katalońsku, nie zaś w języku hiszpańskim. ♦ Stolica Katalonii uzyskała haniebny tytuł Miasta Kieszonkowców. ♦ Budowa słynnej świątyni Sagrada Familia trwa nieprzerwanie od 1882 roku.♦ Stadion, na którym swe mecze rozgrywa klub FC Barcelona, jest największym obiektem sportowym w Europie.♦ Port w Barcelonie obsługuje największą ilość statków pasażerskich na Starym Kontynencie.♦ Na najbardziej rozpoznawanej ulicy La Rambla dostrzec można ślady odciśnięte przez obcasy prostytutek. Kobiety wykonujące najstarszy zawód świata pojawiają się licznie na ulicach późnymi wieczorami. PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Historia Katalonii - dążenie do niepodległości

Wenecja Waszymi oczami. Fotografie Wojtka Banaszaka

Italia poza szlakiem

Wenecja Waszymi oczami. Fotografie Wojtka Banaszaka

Na czym polega ten fenomen Amsterdamu? 5 zaskoczeń

Gdzie wyjechać

Na czym polega ten fenomen Amsterdamu? 5 zaskoczeń

Kobieta warta Poznania, czyli poznańskie spotkania z kobietami

Podróżniczo

Kobieta warta Poznania, czyli poznańskie spotkania z kobietami

Tym razem inaczej. Moja przeprowadzka do Poznania pozwoliła mi poznać wyjątkową kobietę, Olgę, która organizuje spotkania z cyklu „Kobieta warta Poznania”. Chciałabym o tych spotkaniach napisać, ponieważ są one godne uwagi, a najbliższe odbędzie się z fotografką i podróżniczką. Piękny jest ten świat, wystarczy otworzyć oczy i serce… A kiedy oko, serce i wyobraźnia spotkają się razem tworzy się pasja, która prowadzi dalej przez życie. O tym, gdzie zaprowadziła je wrażliwość na piękno otaczającego nas świata i pasja opowiedzą goście kolejnego spotkania „Kobiet wartych Poznania”. Kasia Piwecka – ekonomistka z wykształcenia, z zawodu fotografka i podróżniczka. Prowadzi Studio Katarzyna Piwecka Fotografia w Poznaniu www.katarzynapiwecka.pl. Na co dzień zajmuje się fotografią rodzinną oraz fotografią reklamową. Szczególne miejsce w jej twórczości zajmuje fotografia społeczna, jest współzałożycielką inicjatywy „10×1 Social Campaigns„, w ramach której raz w roku realizuje cykl sesji zdjęciowych, których tematem przewodnim jest ważny problem społeczny dotykający kobiety. Powstają jedyne w swoim rodzaju fotografie, które głęboko poruszają i skłaniają do refleksji. Dzięki temu ma poczucie spełnienia pewnego rodzaju misji, które niesie ze sobą zawód fotografa, aby pokazywać za pomocą zdjęć ważne tematy i problemy dotykające innych ludzi, aby oswajać z tym, o czym się jeszcze za mało mówi. Jednak tak naprawdę odnajduje siebie w podróży i fotografii podróżniczej. Co kilka tygodni Kasia-backpacker ucieka daleko w świat, żeby powrócić z ciekawym materiałem i nową energią. I z radością dzieli się swoimi przeżyciami i obrazami zachowanymi w sercu i na papierze fotograficznym. Ostatnio jej prace mogliśmy podziwiać na wystawie w terminalu Portu Lotniczego Poznań-Ławica. Kasia prowadzi również bloga Fotografka w podróży www.fotografkawpodrozy.pl, w którym opowiada o swoich podróżach i pokazuje zdjęcia z wojaży, planuje także cykl telewizyjny o tym samym tytule. Prywatnie szczęśliwa mama dwójki dzieci, które udało się jej zarazić pasją do podróży, zapalona wegetarianka i absolutna pasjonatka życia. Spotkanie odbędzie się 7 listopada, o godzinie 18:00 w kawiarni Pastela w Poznaniu. Gościem spotkania będzie także inna, wyjątkowa kobieta. Kto to taki? Zapraszam na stronę wydarzenia na Facebooku, gdzie poznacie szczegóły.

Zależna w podróży

5 miejsc, które polecam w… Bolonii

Na profilu bloga na Facebooku zapowiedziałam, że chcę napisać tekst o sycylijskiej mafii. Temat spotkał się z dużym zainteresowaniem. Jednocześnie przestraszyłam się. Myślałam, że napiszę szybką notkę o tym, co wiem o dzisiejszej mafii, o jej muzeum w Salemi, o głosach mieszkańców. Tymczasem okazuje się, że macie nadzieję, że będzie jeszcze więcej. Że będzie ambitnie, że napiszę mini reportaż. No…Czytaj więcej

Visit Warsaw in 48 hours

HANNA TRAVELS

Visit Warsaw in 48 hours

Plecak i Walizka

Zwiedzanie Warszawy w 48 godzin

Nie będę mówiła Wam, że dobre poznanie Warszawy wymaga więcej czasu niż 48 godzin, bo to można powiedzieć o każdym mieście. Ale jeśli macie tylko 2 dni i szukacie praktycznych informacji albo inspiracji, to świetnie trafiliście. A jeśli komuś nie chce się czytać, proponuję obejrzeć film (mój pierwszy – wiem, co muszę poprawić, więc proszę […]

Lizbona – check-this-out lista

URLOP NA ETACIE

Lizbona – check-this-out lista

Chorwackie opowieści: Vransko jezero.

PO PROSTU MADUSIA

Chorwackie opowieści: Vransko jezero.

BANITA

Sztokholm – pomysł na weekend

Mając do wykorzystania jedynie 26 dni urlopu w roku warto dobrze zaplanować sobie weekendy. Poznaj mój pomysł na weekend w stolicy Szwecji. Zobacz Sztokholm w 2 dni! Wiem jak to jest kiedy ma się tylko 26 dni urlopu w roku (niektórzy maja nawet mniej). Najgorszym okresem dla mnie były początki pracy, kiedy byłam na etapie nabywania dni urlopowych. Pierwszy rok to mniej niż dwadzieścia dni. Koszmar! Zwłaszcza, że należałam do wyjątkowej grupy osób (a właściwie jak dobrze pomyśleć, to byłam jedyną osobą w tej grupie), której firma nie musiała upominać o wykorzystywanie zaległych wolnych dni (przeciwnie to ja wciąż firmę błagałam o bezpłatny urlop pod koniec roku). Wykorzystywałam zwykle każdą nadarzającą się okazję, by gdzieś czmychnąć. Już w styczniu niezwykle precyzyjnie planowałam wakacje na cały rok, biorąc pod uwagę wszystkie dni świąteczne, dzięki którym mogłabym wydłużyć urlop o dzień lub dwa, oszczędzając w ten sposób cenne „wolne”. Dziś nie muszę już tak skrzętnie liczyć (przynajmniej jeszcze przez jakiś czas) i w każdej chwili, gdy pojawia się okazja, mogę wyjechać. Ale wciąż pamiętam o tych, którzy tak dobrze nie mają. Dla Was więc propozycja weekendowego wypadu do stolicy Szwecji Sztokholmu. Jak dotrzeć? Sposoby są dwa: 1.    Samolotem. Istnieje wiele możliwości zakupu tanich biletów do Sztokholmu. Najtańsze loty oferuje Rynair oraz Wizzair. Bilety w jedną stronę zaczynają się od 29 zł. (Ostatnio moi znajomi, dzięki dodatkowym kuponom zniżkowym, kupili bilet w obie strony za 20 zł za osobę) 2.    Promem. Z Gdańska płynie prom Polferies. Już dwukrotnie korzystałam z oferty weekendowej (wypłynięcie w sobotę, powrót we wtorek), z trzema noclegami na promie i trzema śniadaniami. To rozwiązanie korzystne ze względów finansowych. Jeśli nie masz w zwyczaju korzystać z couchsurfingu i nad wyraz cenisz swoją prywatność, a przy tym nie chcesz zbankrutować, wybierz opcję z noclegiem na promie w Nynashamn. 3.    Dojazd z Nynashamn do Sztokholmu. Jeśli wybrałeś opcję promową, ale na własną rękę, bez wycieczki, możesz bez problemu dotrzeć z Nynashamn pociągiem. Ceny Wycieczka promem – w zależności od oferty oraz terminu, ceny wahają się od ok. 400 zł do 700 zł (cena dotyczy rejsów tematycznych, w cenę wliczony jest nocleg, śniadania i kolacje oraz przewodnik i transport do Sztokholmu) Prom na „własną rękę” – cena ok. 380 zł (miejsce w 4-osobowej kabinie, trzy noclegi, 3 śniadania) Szczegóły można sprawdzić na: stronie Polfferies Dojazd z Nynashamn do Sztokholmu na „własną rękę” – 500 metrów od Terminala Promowego znajduje się stacja kolejki. Dojazd do centrum Sztokholmu trwa godzinę. Bilet można kupić w kiosku przy stacji kolejki. Bilet w obie strony kosztuje 200 koron dla 2 osób dorosłych. Bilet 24godzinny kosztuje 115 koron za osobę. Dzieci do 7 lat podróżują bezpłatnie. Można też dojechać stopem. Karta Sztokholmska – czy warto? Jeśli jadąc do Sztokholmu nastawiacie się na zwiedzanie muzeów i przemieszczanie się komunikacją miejska, to polecam zakup Karty Sztokholmskiej. W Sztokholmie byłam cztery razy i kartę miejską kupiłam dwukrotnie. Po jej zakupie, ma się dostęp do  blisko 80 muzeów i komunikacji miejskiej (metro, autobus, w cenę karty jest też wliczony przejazd z Nynashamn do Sztokholmu i z powrotem) Karta nie jest tania. Jednodniowa kosztuje 525 koron (ok 240 zł), dwudniowa 675 koron (ok 310 zł), ale biorąc pod uwagę, że ok 230 koron (105 zł) trzeba zapłacić za przejazd z portu do stolicy, a potem jeszcze przemieszczać się po mieście (co też nie jest tanie) i płacić za wstępy do muzeów, to taką kartę stanowczo opłaca się kupić. Strona Karty Sztokholmskiej Co warto zobaczyć? Jest wiele niezwykłych miejsc. Podczas każdej z czterech wizyt w Sztokholmie byłam w gdzie indziej. Gdybym jednak miała wybierać warte polecenia atrakcje na jedną wizytę, to na pewno byłoby to: Muzeum Waza (Vasamusset). To muzeum wyjątkowe na skalę światową. Byłam w nim dwukrotnie i każdorazowo zrobiło na mnie gigantyczne wrażenie. W muzeum można nie tylko poznać historię słynnego okrętu wojennego, zbudowanego m. in. przeciwko Polsce, ale co najważniejsze ten okręt zobaczyć na własne oczy. Zbudowany z tysiąca dębów, o masztach wysokości ponad pięćdziesiąt metrów i z 64 działami na pokładzie. Jego popularność wiąże się z tym, że budowany był trzy lata, a już po zaledwie dwudziestu minutach od wypłynięcia z portu, zatonął. Dla nas to i może dobrze, że zatonął. Po pierwsze dlatego, że miał być jednym z najważniejszych okrętów szwedzkiej floty wojennej i prawdopodobnie wpłynąłby do Polski,  a po drugie, bo dziś możemy go podziwiać w całej okazałości. To chyba najpopularniejsze muzeum w Sztokholmie. Od czasu jego powstania przewinęło się przez nie ponoć blisko 30 milionów ludzi. Strona muzeum (również po polsku) Wstęp: 130 koron (ok 60 zł) Wyspa Djurgården. Dawniej królewskie tereny łowieckie, dziś popularne i bardzo lubiane tereny rekreacyjne. To tu skupiona jest znaczna część muzeów. Ale poza tym to idealne miejsce na piknik, spacery i odetchnięcie świeżym powietrzem. Tu można zaplanować cały dzień. Skansen. Byłam w wielu skansenach, ale ten sztokholmski zrobił chyba na mnie największe wrażenie. Przede wszystkim ze względu na wielkość. Na przepięknym i rozległym terenie znajduje się blisko sto pięćdziesiąt budynków, z których najstarszy pochodzi z XIV wieku. Można zajrzeć do piekarni, apteki, wysłać kartkę z dawnej poczty czy zajrzeć do huty szkła. Pracownicy skansenu przebrani są w stroje z epoki i prezentują różnego rodzaju prace, używając dawnych narzędzi i starych technik. Naprawdę miałam wrażenie przeniesienia się w czasie. Strona Muzeum www.skansen.se Wstęp: w zależności od sezonu od 100 koron zimą (ok 46 zł) do 170 koron w lecie (ok 80 zł) Oceanarium. Ze mną jak z dzieckiem. Uwielbiam parki rozrywki, akwaria i eksperymentatoria – wszystkie miejsca, w których czegoś mogę dotknąć, spróbować, w którym mogę przeprowadzić eksperyment. Samo przyglądanie się ekspozycjom nie daje mi takiej frajdy. Całe szczęście tego rodzaju muzea powoli odchodzą do lamusa, wychodząc naprzeciw bardziej wymagającym użytkownikom. W akwarium miałam szansę poczuć się niczym w prawdziwym lesie deszczowym, miałam możliwość przeżyć ulewę i burzę w dżungli. (Choć i tak najpiękniejsze oceanarium odwiedziłam w Lizbonie i w Stanach Zjednoczonych) Strona: http://www.aquaria.se/ Wstęp: 100 koron (ok 46 zł) Muzeum ABBY. Nigdy bym siebie nie podejrzewała, że do muzeum zespołu ABBA trafię, a jednak. Fanom muzyki stanowczo polecam. Pozostałych namawiać bardzo nie […] The post Sztokholm – pomysł na weekend appeared first on .

Buenos Aires street art tour

Kami and the rest of the world

Buenos Aires street art tour