Obserwatorium kultury i świata podróży

Co warto zobaczyć w Paryżu – dzień II

Kolejny dzień w Paryżu. Wstajemy bardzo wcześnie i rozpoczynamy naszą wędrówkę. Cały dzień poruszamy się metrem i na piechotę. Jeżeli chcemy zrealizować dzisiejszy plan, nie ma żartów. Najpóźniej wychodzimy o 9.00 i atakujemy Paryż do nocy.  Wieża Eiffla Start ma miejsce pod wieżą Eiffla. I tu uczulam na kilometrowe kolejki w celu udania się za niecałe 20 euro na górę. Stania mniej więcej na 4 h. Odpuściłam, bo szkoda czasu i nerwów. Dodam, że bycie tuż pod samą wieżą Eiffla robi wrażenie. Z daleka wydaje się być ciut mniejsza niż jest w rzeczywistości. Bazylika Sacre Coeur Kolejnym punktem w podróży jest bazylika, usytuowana na wzgórzu, z którego mamy możliwość podziwiania pięknej panoramy Paryża. Wejście do środka jest bezpłatne, warto zobaczyć – robi wrażenie. Co ciekawe przy bazylice rozpościera się zielony trawiasty teren, na którym turyści i miejscowi wylegują :) Każdy kto siedział na trawce jadł sobie drugie śniadanie, ktoś inny czytał książkę, a jeszcze ktoś inny siedział w zamyśleniu. Fajne miejsce na odpoczynek i podziwianie okolicy. Montmartre  Z bazyliki udajemy się na spacer malowniczymi uliczkami przez dzielnicę artystów. To tutaj właśnie możecie stanąć oko w oko z malarzami. Cudowny panuje tu klimat i spotkacie wiele uzdolnionych ludzi. To co tworzą jest naprawdę sztuką i to w cenie! Małe obrazki kosztowały po 200 euro! Obserwacja malarzy w akcji była bardzo ciekawa. Wiele osób korzystało z ich usług i pozowało. Fajne doświadczenie – patrzeć na ręce artyście. Dookoła mijać będziecie mnóstwo przyjemnych wąskich uliczek. Wejdziecie także w pewnym momencie na ścianę miłości – na której znajduje się w kilkudziesięciu językach słowo „kocham cię”. Fajne miejsce, przyciąga wielu turystów. Plac Pigalle i Moulin Rouge Wsiadamy w metro i wybieramy się na plac Pigalle, skąd idziemy pieszo kontrowersyjną dzielnicą. Na szczęście jest jeszcze popołudnie, dlatego nikt nas nie zaczepia. Mijamy sex shop za sex shopem. Wszystkie sklepy i chodzący tu ludzie zioną seksem. Można obkupić się tu w chyba wszystkie erotyczne gadżety. Wystawy sklepów są odważne, jak na ich tematykę przystało. Docieramy do Moulin Rouge, gdzie przepychamy się przez grono turystów by zrobić sobie zdjęcie. Dobrze, że nie jesteśmy tu w nocy, bo podobno prostytutki widząc zatrzymujące się kobiety widzą w nich konkurencję i robią awantury. A my przecież tylko po zdjęcie i spadamy. Co ciekawe pod samym Moulin Rouge zatrzymuje się autokar za autokarem, ludzie wchodzą d środka masowo, a nas zaczyna to męczyć, więc jedziemy dalej. Cmentarz Pere Lachaise Tu Was interesują dwie kwestie: godziny otwarcia i możliwość bezpłatnego zwiedzania. Są różne godziny otwarcia w zależności od pory roku, proponuję na internecie przed zwiedzaniem doczytać, ja niestety weszłam na 40 min przed zamknięciem i przez cmentarz biegłam, szukając Chopina, Morrisona i Edith Piaf. Na sam koniec przed zamknięciem wyganiają. Chopin chyba był w 11, Morrison 13 lub 15 – nie udało się znaleźć. Uparłam się na Edith Piaf i znalazłyśmy jej grób w 97 alei, biegnąc. Cmentarz jest ogromny. Wydaje mi się, że aby go zwiedzić na spokojnie, należy poświęcić co najmniej 2 jak nie 3 godziny. Nazwiska sławnych osób są na tabliczce przy wejściu rozpisane alejami, jednak te groby są tak do siebie podobne i jest ich tak dużo, że w szale 40 minut naprawdę cudem udało się dotrzeć do Edith. Pomógł nam tłum pod jej grobem, od razu wiedziałyśmy, że to musi być ona. Cmentarz można zwiedzać z przewodnikiem, trzeba chyba wcześniej umówić się na zwiedzanie, koszt ok. 6 euro. Dla osób, które się interesują lub lubią te klimaty wydatek warty zachodu. Ja przebiegłam przez cmentarz czując jego mroczny klimat i ciszę się, że udało się aby zobaczyć Edith. Centrum Pompidou Docieramy do miejsca, gdzie znajduje się budynek mieszczący muzeum sztuki współczesnej, a także główną bibliotekę publiczną. Nie umiemy wyjść z zachwytu, gdyż Pompidou wygląda jak wielka mechaniczna konstrukcja, kojarzy się z jakąś fabryką i ma dwie twarze. Tył budynku stanowią kolorowe rury, całkowicie architektura ma charakter industrialny. Wejście główne kojarzy się z wielkim centrum handlowym i korytarzami, które jak labirynty błądzą ku górze. W pobliżu znajduje się kolorowa surrealistyczna fontanna Strawińskiego, która trochę przypomina twórczość Slavadore Dali-ego. Została zaprojektowana przez  Niki de Saint Phalle i Jeana Tinguely. Tym oto sposobem kończymy dzień 2 zwiedzania Paryża. Wybieramy się jeszcze na coś do zjedzenia i jedziemy do hostelu. Udało się dzięki metrze zwiedzić bardzo dużo, a kolejny wpis, na dzień 3 poświęcony będzie targu staroci. Jeżeli chcesz zobaczyć co zwiedziłam w dniu pierwszym, kliknij TUTAJ Kategoria: Muzyka na Świecie Tagged: atrakcje paryża, Bazylika Sacre Coeur, Centrum Pompidou, Cmentarz Pere Lachaise, co warto zobaczyć w paryżu, Montmartre, Plac Pigalle i Moulin Rouge, Wieża Eiffla, ściana miłości paryż

Praga – praktyczny przewodnik po stolicy Czech

Podróżniczo

Praga – praktyczny przewodnik po stolicy Czech

Muzeum Literackie Henryka Sienkiewicza Poznań

SISTERS92

Muzeum Literackie Henryka Sienkiewicza Poznań

Gdzie wyjechać

Chicago na krótko. Ale do zapamiętania

Chicago na krótko. Ale do zapamiętania Wieczne miasto jest jedno. Ale Wietrzne Miasto jest drugie. Gdzie Rzym a gdzie Chicago? W środku Ameryki na skraju morza, które nie jest morzem. To najsłynniejsze po Nowym Jorku miasto USA dość niespodziewanie pojawiło się na trasie naszych wojaży po świecie. Do Chicago poleciałem do rodziny, która licznie zamieszkuje te okolice. Właściwie mam tu kilkanaście […]

HotelsCombined: dlaczego w tekstach na blogu widzicie linki noclegowe

Zależna w podróży

HotelsCombined: dlaczego w tekstach na blogu widzicie linki noclegowe

WEEKENDOWI PODRÓŻNICY

Blogerzy na wycieczce z biurem podróży. Wstęp do zwiedzania Madery

Trochę dziwne, co? W końcu nie od dzisiaj wiadomo, że bloger brzydzi się wszelkimi zorganizowanymi formami wypoczynku (jakiego wypoczynku? To cięźka praca jest!) i woli samotnie przemierzać stepy Mongolii albo jeśli jest tzw. normalsem, to robi jakieś bardziej konwencjonalne rzeczy, np. bierze ślub na Mauritiusie*. No, chyba że ktoś zaprosi na sponsorowany wyjazd (brzmi kiepsko) lub tzw. wizytę studyjną (o, już lepiej)**. Dlatego niczym Henryk Żeglarz* przemierzyliśmy niezmierzony szlak i wybraliśmy się na zieloną Maderę z biurem podróży. Jak było? Polscy turyści dzielą się na tych, którzy co roku jeżdżą z biurami podróży i nie przeszkadzają im w tym zamieszki, krwawe jatki czy demonstracje i na tych, którzy biur podróży nie znoszą. Ja do tej pory zaliczałem się do tej drugiej kategorii, bo myśląc o takim wyjeździe przed oczami stawali mi rozwrzeszczani i awanturujący się pijacy (mniejsza o narodowość) korzystający z all inclusive. Żeby nie było, sprawdziłem to na własnej skórze – z usług biura podróży korzystałem raz i to dość dawno temu. Wywiało mnie wówczas do hiszpańskiego Lloret de Mar, gdzie na miejscu wykształciłem w sobie te wszystkie stereotypy. Wiecie, trzy przyjaciółki z Katowic, dzikie imprezy, wieczorny paw, poranny kac, żal, śmiech, łzy i wszystko, co możecie obejrzeć w polsatowskich „Pamiętnikach z wakacji”. Wcale nam to nie przeszkadza – co kto lubi. Ale po kilku latach przyszedł czas na zakopanie wojennego topora. Czemu? Bo od dawna chodził za nami wyjazd na Maderę i nagle znaleźliśmy super ofertę – jakieś 1000 zł/osoby za 7 dni w niezłym hotelu z dwoma posiłkami. Zadziałaliśmy błyskawicznie – to było w czwartek, wycieczkę kupiliśmy w piątek (było ciut drożej), a już we wtorek siedzieliśmy w samolocie. Za podobną kasę w życiu nie uszylibyśmy sobie lepszej oferty. Weźmy same przeloty – do Funchal kursuje co prawda tani easyJet, ale żeby wsiąść na pokład, trzeba się dostać do Lizbony lub Londynu, bo stamtąd ruszają samoloty. Najtańsze bilety jakie widzieliśmy zaczynają się od 700 zł, ale w sezonie oscylują raczej bliżej 1000 zł. I choć na noclegu pewnie udałoby nam się trochę zaoszczędzić, to koszty stołowania się na mieście z pewnością znacząco podniosłyby nasz budżet. W tym miejscu nadszedł czas na Weekendowe rady Jeśli już wybieracie się z biurem podróży, to unikajcie jak ognia opcji „all inclusive”. Tak, wiemy, że to tylko 300 zł drożej, a w zamian można jeść i pić do oporu, ale największa zaleta tego wyjazdu może stać się też największym przekleństwem. I to z kilku powodów: po pierwsze – na Maderze jest MASA miejsc wartych zobaczenia, których nie zobaczycie, jeśli wpadniecie w pułapkę AI. Tak jak kilku naszych współpodróżników, których dylematy przy śniadaniu były iście szekspirowskie. – Stasiu, może pojedziemy sobie do tamtej uroczej zatoki? – Wanda, nie opłaca się jechać. Przecież już za 3 godziny obiad… – To może spytamy czy możemy dostać wcześniej… Nie. To nie jest śmieszne. To jest straszne. Po wtóre: stołując się tylko w hotelu, nie będziecie mieli zapewne okazji spróbować słynnych portugalskich morskich delicji. A nawet jeśli nie lubicie ryb i owoców morza, to żywnościowo Madera ma do zaoferowania znacznie więcej. Ot, choćby świeże owoce – ze względu na fantastyczny klimat na Maderze są zawsze świeże i przepyszne. To nie tylko marakuja, papaja w kilku gatunkach czy anona. Tu nawet banany (zwłasza te małe) smakują 10 razy lepiej niż jakiekolwiek jedzone przez was wcześniej. Naprawdę – to jedyne znane nam miejsce, w którym moglibyśmy przejść na frutarianizm. Jedna ważna uwaga: Jeśli kupujecie owoce lub warzywa, to róbcie to koniecznie na targu albo w warzywniaku. Jakość owoców w supermarketach typu Continente czy Pingo Doce jest porównywalna, ale co ciekawe, te w warzywniakach są znacznie tańsze. A skoro mamy to już z głowy, możemy przejść do oceny naszego zorganizowanego wyjazdu. Lokalizacja Źródło: Wikimedia Wywiało nas do Machico – malowniczego miasteczka w wyczesanej zatoce, położonego jakieś 5 km od lotniska. I był to bardzo dobry wybór, bo miasto jest nie do podrobienia – ma świetną promenadę, mikroskopijną starą dzielnicę z dobrym żarciem i nawet plażę ma, z prawdziwym piaskiem. Oczywiście, sprowadzanym skądś, gdzie mają go za dużo, ale kto bogatemu zabroni? Największym plusem Machico był spokój – turystów nie widać, bo większość siedzi na basenie albo nie zapuszcza się dalej niż na promenadę. A w głębi miasta rządzi leniwy styl życia – na skwerku przy kościele stare dziadki grają w szachy albo plotkują, a miejscowi niespiesznie sobie spacerują. Machico jest też idealnym miejscem wypadowym do maderskich wypraw – tylko 25 km do Funchal, a od północy można śmiało atakować Santanę, lewady albo Sao Vicente. Widoczki też niczego sobie. Psuje je tylko… …hotel W rzeczywistości wygląda znacznie gorzej niż na zdjęciach Właśnie zrobiłem kilkuminutowy rachunek sumienia. Przypomniałem sobie wszystkie miejsca, gdzie byliśmy i jestem pewien – z zewnątrz nasz hotel jest zdecydowanie najbrzydszą budowlą na Maderze. Szkaradnie pomarańczowy Dom Pedro Baia wbijający się bezlitośnie w zatokę powinien obejrzeć każdy student architektury, żeby wiedzieć, jak nie projektować i budować. No, chyba że chce się dokumentnie spieprzyć piękny krajobraz. W środku standard raczej średni, widać, że hotel ma najlepsze lata za sobą. Pokój w porządku, choć do luksusów sporo mu brakuje – jest za to piękny widok z balkonu na zatokę i ocean. Ciekawostka – w telewizorze oprócz kanałów portugalskich, niemieckich i jakiegoś BBC znajdujemy też trzy kanały polskie, które chyba sporo nam mówią o tym, jaka klientela przyjeżdża na Maderę. Są to TVP Polonia, TVS i Disco Polo TV. Nasz hotel ma też jeszcze jedną wadę, która z perspektywy czasu okazała się super zaletą – nie ma wi-fi w pokojach, dzięki czemu nie siedzieliśmy całymi wieczorami z nosami wlepionymi w smartfony**. Na plus trzeba też zaliczyć całe otoczenie – jest basen, leżaczki, wielki taras, korty tenisowe, boisko do siatkówki, spory ogród. No, nawet dla leniwych jest co robić w przerwach między posiłkami. A skoro już przy tym jesteśmy, napiszmy o… …jedzeniu Było w porządku, a właściwie średnio. Fakt, duży wybór potraw, ale menu średnio urozmaicone tak, że po tygodniu te śniadanka już się przejadały. No i oczywiście jest to typowo kontynentalna kuchnia w stylu jajecznicy w proszku. Obiadokolacje też nie urywały dupy – spośród kilku dań do wyboru dało się wyselekcjonować te zjadliwe, ale nie powiem, żebyśnmy jedli z wielką przyjemnością. Tym bardziej, że prawie w ogóle nie było lokalnej kuchni, tylko dania takie hmmm…standardowe. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie napisali o wieczornych atrakcjach, czyli… …programie rozrywkowym Był, a jakże. I rozłożył nas na łopatki, bo okazuje się, że w branży zorganizowanych wycieczek nie zmieniło się nic od ponad 20 lat, gdy jako mały berbeć jeździło się z rodziną nad swojski Bałtyk. Każdego wieczora inne atrakcje: a to przebrany za pirata podstarzały satyr z gadającymi papugami, a to pani prezentująca flamenco (tak, tak, w końcu to portugalska Madera), a to jakiś recital pana we fryzie czeskiego hokeisty grającego na keyboardzie. No i densingi – obowiązkowy punkt każdego turnusu. Rodacy (ale nie tylko, bo oprócz nas w hotelu rządzili też Niemcy i Brytyjczycy) byli zachwyceni. I znów – było przaśnie, ale całkiem miło. Tym bardziej, że Madera ma jeszcze jedną zaletę – tu raczej nie znajdziecie rozwrzeszczanych tłumów różnej narodowości balujących, chlających, rzygających i wydzierających się do rana. A nawet jeśli taki element gdzieś się zapodzieje, to szybko będzie musiał zweryfikować swoje plany, bo…tu zwyczajnie nie ma gdzie balować. W większości miast i miasteczek życie knajpiano-towarzyskie kończy się późnym popołudniem, a nawet w Funchal trudno znaleźć jakieś szalenie imprezowe ulice (choć nie sprawdzaliśmy dokładnie, gdyż nie jesteśmy imprezowym targetem). Takich turystów na Maderze nie znajdziesz. Inny target. Źródło: TVN24 A skoro nie można imprezować, to co właściwie można robić na Maderze? Odpowiedź jest prosta: chodzić, jeździć, zwiedzać i podziwiać, bo tu naprawdę jest co oglądać. Bo choć to mała wyspa (ma 57 km długości i 22 km szerokości), to liczba atrakcji sprawia, że tygodniowy pobyt ledwie wystarcza na obejrzenie wszystkiego. Bo Madera, choć nazywają ją wyspą emerytów ze względu na zmasowane potoki seniorów z Wielkiej Brytanii i Niemiec, jest miejscem idealnym na urlop dla ludzi aktywnych. A co i jak warto zobaczyć? O tym napiszemy już wkrótce. * – Pozdro, Marcin. ** – Tylko czemu nikt nas nie zaprasza? Zapraszamy, zapraszajcie ;) *** – inspiracje z #BCP2015

Rogalowe Muzeum Poznania

SISTERS92

Rogalowe Muzeum Poznania

Trójmiasto

MAGNES Z PODRÓŻY

Trójmiasto

Plecak i Walizka

Karta I amsterdam City Card – czy się opłaca?

Jedziesz do Amsterdamu i zastanawiasz się nad zakupem karty turystycznej I amsterdam City Card? Sprawdź czy jej zakup się opłaca! Tak naprawdę musimy sobie odpowiedzieć na jedno pytanie: po co konkretnie jedziemy do Amsterdamu? Czy zamierzamy tylko połazić po mieście, przepłynąć się promem, odwiedzić jedno czy dwa muzea (albo odpuścić muzea w ogóle), a to […] Post Karta I amsterdam City Card – czy się opłaca? pojawił się poraz pierwszy w Plecak i walizka.

HANNA TRAVELS

I amsterdam City Card – is it worth the money?

Are you considering buying the I amsterdam City Card? Read this post to know if it’s really worth the money! In fact, we have to answer one question: what exactly are we going to Amsterdam for? Are we going to just stroll around the city, take a cruis, visit one or two museums (or forgive museums in general), and it […] Post I amsterdam City Card – is it worth the money? pojawił się poraz pierwszy w Hanna travels.

Bitwa na miasta: Gdańsk&Łódź

SISTERS92

Bitwa na miasta: Gdańsk&Łódź

Co warto zwiedzić w Paryżu? – dzień 1

Obserwatorium kultury i świata podróży

Co warto zwiedzić w Paryżu? – dzień 1

Mediolan

Podróże MM

Mediolan

© Martyna Stosik, Podróże MMKażda osoba lądująca na lotnisku Orio al Serio musi podjąć decyzję: Jechać do Bergamo, czy do Mediolanu? Większość wybiera tą drugą opcję. My postanowiliśmy podzielić nasz 5-dniowy pobyt we Włoszech. Cztery dni w Bergamo, jeden dzień w Mediolanie. Aby zrozumieć naszą decyzję, należy przeczytać obydwa posty opisujące te miasta lub chociażby przejrzeć zdjęcia. Czy Mediolan to ta gorsza część naszego wyjazdu do Włoch? Oczywiście, że nie. Nie zmienia to jednak faktu, że na poznanie stolicy Lombardii wystarczy przeznaczyć jeden dzień. JAK DOSTAĆ SIĘ DO MEDIOLANU?W pobliżu Mediolanu znajdują się dwa lotniska - Milano Malpensa, Milano Linate, oraz Orio al Serio (Mediolan Bergamo). To pierwsze znajduje się 50 km na północny-zachód od miasta. Port lotniczy obsługuje polskie linie LOT, oferujące połączenia z Białegostoku, Gdańska, Katowic, Kielc, Krakowa, Poznania, Rzeszowa, Szczecina, Warszawy i Wrocławia. Bilety w granicach 270-350 zł za przelot w jedną stronę. Znacznie tańszą opcją jest dostanie się na lotnisko Orio al Serio - 60 km od Mediolanu i 5 km od Bergamo, korzystając z usług tanich linii lotniczych Wizz Air bądź Ryanair. Ten pierwszy przewoźnik oferuje połączenia z Gdańska, Katowic, Poznania, Warszawy (Chopin) oraz Wrocławia, zaś jego irlandzki konkurent ma w swej ofercie loty z Krakowa, Warszawy (Modlin) oraz Wrocławia. Bilety już od 34 zł w jedną stronę! DOJAZD DO MEDIOLANU Z LOTNISKA ORIO AL SERIOZ lotniska Orio al Serio (Mediolan Bergamo) do Mediolanu najprościej dojechać autobusem jednego z prywatnych przewoźników. Czas przejazdu to około 50 min. Bilet: 5-7 € w jedną stronę. DOJAZD DO MEDIOLANU Z BERGAMODo Mediolanu bardzo łatwo można dojechać pociągiem Trenord (Trenitalia) kursującym mniej-więcej co pół godziny. Bilety można nabyć w łatwych w obsłudze automatach. Koszt przejazdu dla osoby dorosłej w jedną stronę to 5,50 €. Czas podróży: 45 min. © Martyna Stosik, Podróże MM© Martyna Stosik, Podróże MM© Mateusz Iwańczuk, Podróże MM© Martyna Stosik, Podróże MMKOMUNIKACJA MIEJSKA W MEDIOLANIECeny biletów (link):- normalny, 90 min - 1,50 €- karnet 10 sztuk - 13,80 €- jednodniowy - 4,50 €- dwudniowy - 8,25€plan metra: kliknij w linkMEDIOLAN W JEDEN DZIEŃWysiedliśmy z pociągu, opuściliśmy dworzec. Mieliśmy przy sobie przygotowaną jeszcze w Polsce mapę miasta z zaznaczonymi miejscami, które chcieliśmy zobaczyć. Ostatecznie okazało się, że połowę odrzuciliśmy. Mediolan to raczej nowoczesna aglomeracja bez jakiegoś wspaniałego dziedzictwa historycznego. Ten fakt sprawił, że do rangi miejsc must see wzrosły zabytkowe kościoły, porozrzucane po całym mieście. Dlatego też postanowiliśmy, że damy sobie spokój szczególnie, że chcieliśmy zwiedzić miasto pieszo. Dziwne, że Mediolan nie szczyci się bogactwem zabytków. Miasto zostało założone 2500 lat temu, w 286 r. było rezydencją cesarzy rzymskich. Dziś jest jednym z najbogatszych miast Europy w skutek przeobrażenia w ośrodek przemysłowo-handlowy i gospodarczy. O naszym stosunku do Mediolanu pisałem w poście o Bergamo. Postawiliśmy spędzić większość czasu w tym małym klimatycznym mieście, a do stolicy Lombardii wybrać się zaledwie na jeden dzień. Mówiąc wprost - w Mediolanie, oprócz pięknej katedry i słynnej galerii Wiktora Emanuela za wiele do oglądania nie ma. Tym bardziej dziwi mnie fakt, że każdego roku przyjeżdża tu 7 milionów turystów z całego świata! Razem z Rzymem i Wenecją, Mediolan stanowi główny ośrodek wypoczynkowy w całych Włoszech. Ciężko mi pojąć ten fenomen. Czy to zasługa tego, że Mediolan jest światową stolicą mody oraz finansowo-gospodarczym kolosem? © Martyna Stosik, Podróże MM© Martyna Stosik, Podróże MMOczywistym było, że po opuszczeniu pociągu pierwsze kroki skierujemy w kierunku symbolu Mediolanu - katedry Duomo. Do pokonania 3 km, czyli jakieś 35 min spaceru. Można skorzystać z metra, lecz my jako zwolennicy zwiedzania miasta z powierzchni ziemi polecamy pokonanie trasy pieszo :) Via Vittor Pisani © Martyna Stosik, Podróże MMZobaczyliśmy to, czego się spodziewaliśmy. Molochy, siedziby banków i wszelakich instytucji. Ostatecznie po około 40 minutach znaleźliśmy się na Piazza del Duomo.Naszym oczom ukazała się piękna, ogromna katedra Duomo, symbol Mediolanu. Budowla znana nam zaledwie ze zdjęć widzianych w internecie, wtedy stała przed nami, fizycznie. Mogliśmy ją sobie pomacać i oglądać własnymi oczyma. Cudowne uczucie. Przed wyjazdem zerkaliśmy często na kamerkę internetową, gdzie mogliśmy zobaczyć w czasie rzeczywistym jak ludzie kręcą się po placu. Kiedy to my stanęliśmy pod katedrą, machaliśmy mojej siostrze i szwagrowi, którzy będąc w Polsce mogli zobaczyć nas na żywo, choć dzieliło nas ponad 1400 km. Fajne zjawisko :)My na Piazza del Duomo, screen z kamerki © Skyline webcamsNa Piazza del Duomo znajduje się oczywiście katedra Duomo, naprzeciwko kościoła wznosi się pomnik Wiktora Emanuela II, pierwszego króla zjednoczonych Włoch. Jego imieniem nazwana została także słynna Galleria Vittorio Emanuele II. Po prawej stronie placu znajduje się Pałac Królewski oraz Muzeum katedry Duomo. Piazza del Duomo © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMDuomo - gotycka, marmurowa katedra, bezkonkurencyjny symbol Mediolanu. Jest to jeden z największych kościołów na świecie. Mierzy on 157 metrów długości i 93 m szerokości. Budowę świątyni rozpoczęto w 1386 roku. Co ciekawe, jednym z architektów katedry jest słynny Leonardo da Vinci. Oczywiście można zwiedzić katedrę wewnątrz. Kościół otwarty jest dla zwiedzających w godzinach 8:00-21:00 (kasa biletowa do godz. 20:00). Normalny bilet wstępu do katedry i muzeum (w Pałacu Królewskim) kosztuje 2 €. Istnieje także możliwość wejścia na taras widokowy. Za takową atrakcję trzeba będzie zapłacić 8 € (wejście po schodach) lub 13 € (winda). Przysługuje zniżka dla dzieci w wieku 6-12 lat. Duomo © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMDuomo © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMDuomo © Martyna Stosik, Podróże MMDuomo © Martyna Stosik, Podróże MMChcąc zwiedzić wnętrze katedry należy pamiętać o odpowiednim ubiorze. To dość uciążliwe, gdy na zewnątrz temperatura w cieniu skacze powyżej 30'C a pani przy kasie biletowej nakazuje zakryć kobietom nogi i ramiona. Od nas tylko zależy czy uszanujemy postawione warunki. Martyna z dużym niezadowoleniem przebrała się w długie spodnie i opatuliła się czarną kurtką zabraną do plecaka na wypadek załamania pogody. Wnętrze katedry - jak widać za załączonych zdjęciach - jest bardzo mroczne. Pomimo obecności tłumu turystów klimat w kościele jest dość przygnębiający, lecz ma to też swój urok. Aż ciarki mnie przechodzą na myśl o jakimś koncercie organowym w tym miejscu. Wrażenia muszą być niesamowite!© Mateusz Iwańczuk, Podróżę MMgrobowiec © Martyna Stosik, Podróże MM© Martyna Stosik, Podróże MMJak już wcześniej wspomniałem, bilet wstępu do katedry upoważnia również do zwiedzenia muzeum znajdującego się w budynku Pałacu Królewskiego. Przyznam szczerze, że my weszliśmy i wyszliśmy. Wystawa zawiera ekspozycje dotyczące Duomo, czyli głównie posągi i elementy elewacji. Dawniej w tym budynku swą siedzibę miały władze miejskie. Palazzo Regale © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMGalleria Vittorio Emanuele II to jedna z najstarszych galerii handlowych na świecie. Wybudowano ją w latach 1865-1877. Pasaż znajduje się na planie krzyża i otoczony jest pięknie zdobionymi kamienicami. Swoje sklepy mają tu takie marki jak Prada, Louis Vitton czy Swarovski. W galerii znajduje się także jedna z najstarszych kawiarni w mieście - Biffi Cafe (od 1867 roku) oraz restauracja Savini.Galleria Vittorio Emanuele II © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMGalleria Vittorio Emanuele II © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMGalleria Vittorio Emanuele II © Mateusz Iwańczuk, Podróże MM© Mateusz Iwańczuk, Podróże MMGalleria Vittorio Emanuele II © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMW miejscu krzyżowania się dwóch alei znajdują się herby trzech włoskich stolic - Turynu, Florencji i Rzymu, a także herb Mediolanu. Widnieje na nim byk. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie pewna tradycja: każdy, kto obróci się na pięcie trzy razy na jądrach byka, ten będzie miał szczęście. Ludzie masowo wywijali piruety na byku uszkadzając przy tym mozaikę. Postanowiono zatem na genitaliach owego biedaka umieścić otwór z wgłębieniem. Galleria Vittorio Emanuele II © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMNa Piazza del Duomo należy uważać na czarnoskórych. Zabrzmi to pewnie rasistowsko, ale ZAWSZE trzeba uważać na czarnoskórych. Duża atrakcją na placu pod katedrą są gołębie. Są one bowiem wyjątkowo odważne, chodzą ludziom po butach i nie boją się wlecieć na dłonie - byle tylko dostać żarcie. Sprytnie wykorzystują to czarnoskórzy imigranci, którzy przyjacielskim gestem rzucają ludziom na dłonie karmę dla ptaków. Zachwyceni turyści robią sobie zdjęcia, jak gołębie jedzą im z dłoni wyciągniętej na wysokość twarzy. Oczywiście murzyni (to synonim, nie określenie obraźliwe) dosypują hojnie karmę żądając na koniec pieniędzy. Turyści często próbują protestować, lecz to na nic. Ostatecznie otwierają portfele, płacą i odchodzą zniesmaczeni. Będąc na Piazza del Duomo należy także uzbroić się w cierpliwość, ponieważ notorycznie będziemy zachęcani przez czarnoskórych do kupienia masy chińskich gadżetów. Ci chociaż zarabiają, a nie wyłudzają pieniądze żerując i trzepiąc kasę na gołębiach. Nie wiem, kto bardziej rozumny - turyści, czy te ptaki? Jest też trzeci typ czarnoskórych - to ci koczujący pod dworcem, czekający na wizytę urzędnika, który porozdaje każdemu z osobna zasiłki...© Mateusz Iwańczuk, Podróże MMOpuszczamy Piazza del Duomo i udajemy się (oczywiście pieszo - 15 min spacerem) do oddalonego o około kilometr Zamku Sforzów (Castello Sforzesco). Jest to okazała, XV-wieczna twierdza znajdująca się w środku miasta. Ceglany zamek wzniesiono z cegły. Otacza go sucha fosa i mury z basztami. Jak nietrudno się domyślić, była to rezydencja książęca rodu Sforzów - dynastii bliżej nam znanej za sprawą królowej Bony. Obecnie w zamku znajduje się muzeum. Wstęp na wystawę ekspozycji jest płatny, lecz sam wstęp na dziedziniec twierdzy jest darmowy.   Castello Sforzesco © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMZamek Sforzów © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMZamek Sforzów © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMZamek Sforzów © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMPrzed 32-stopniowym upałem uciekliśmy w cień pod drzewami Parku Sempione, znajdującego się w bezpośrednim otoczeniu Castello Sforzesco. Idealne miejsce, by siąść sobie na trawie i odpocząć od zwiedzania. Parco Sempione © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMPo drugiej stronie parku znajduje się Porta Sempione, Arco della Pace (Łuk Pokoju) - brama datowana na XIX wiek, wzniesiona za czasów panowania Napoleona. Już w XII wieku znajdowało się tu wejście do miasta, otoczonego przez mury. Łuk ma 25 metrów wysokości i 24 m szerokości. Konstrukcję zdobią płaskorzeźby przedstawiające ważne wydarzenia z historii Włoch, takie jak bitwa pod Lipskiem, założenie Królestwa Lombardii i Wenecji czy Kongres Wiedeński. 8 czerwca 1859 roku przez bramę do Mediolanu triumfalnie wjechał Wiktor Emanuel II w towarzystwie Napoleona III. Arco della Pace © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMArco della Pace © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMWracając w stronę dworca kolejowego minęliśmy bazylikę San Simpliciano. Prace budowlane rozpoczęto w roku 590. Oczywiście przez następne lata kościół był wielokrotnie rozbudowywany. Jest to jedna z najważniejszych świątyń w Mediolanie. Legenda głosi, że trzej męczennicy pochowani w bazylice objawili się w postaci gołębi na Carroccio (wóz bojowy) zwiastując zwycięstwo Ligi Lombardzkiej w bitwie pod Legnano. Ale to już grubsza historia :) Odwiedzając bazylikę San Simpliciano warto zwrócić uwagę na absydę, gdzie widnieje arcydzieło "Ukoronowanie Matki Bożej" autorstwa włoskiego malarza Bergognone (1522 r.). Bazylika San Simpliciano © Martyna Stosik, Podróże MMInną ważną świątynią jest Chiesa di San Marco. Początki tej budowli sięgają roku 1254, lecz w XVII wieku kościół gruntownie przebudowano na styl gotycki. Był on wtedy drugą co do wielkości świątynią w Mediolanie (po katedrze Duomo). W klasztorze kościoła przez trzy miesiące mieszkał młody Amadeusz Mozart. Ostatecznie prace nad świątynią zakończono w XIX wieku. Chiesa di San Marco © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMPo krótkiej wizycie w kościele św. Marka udaliśmy się do Ogrodów Publicznych Indro Montanelliego. Siedliśmy w cieniu na ławce, by odpocząć. Mieliśmy w nogach ładnych parę kilometrów. Cały dzień panował skwar.Udaliśmy się w to miejsce nie tyle ze względu na ogród, co z chęci zwiedzenia Miejskiej Galerii Sztuki Współczesnej, gdzie można zobaczyć dzieła takich twórców jak Antonio Canova, Henri Matisse, Pierre August Renoir, Amadeo Modigliani czy Pablo Picasso. Normalnie za wstęp trzeba zapłacić, jednak są dni, w których w danym przedziale czasowym można zwiedzić ekspozycje muzeum za darmo. Szczegóły na stronie www: [ link ]Galleria d'Arte Moderna © Martyna Stosik, Podróże MMGalleria d'Arte Moderna © Martyna Stosik, Podróże MMNasze następne kroki skierowaliśmy już w stronę dworca kolejowego. Czas wracać do Bergamo. Pobyt w Mediolanie będziemy wspominać bardzo miło. Tak jak z początku zakładaliśmy - jeden dzień wystarczy, by zobaczyć i poznać miasto. My poruszaliśmy się tylko i wyłącznie pieszo, a udało nam się zobaczyć praktycznie wszystko, na czym nam zależało (oprócz stadionu San Siro - Martyna przekonała mnie błagalnym wzrokiem). Opuszczamy zatem nowoczesny Mediolan i wracamy do hotelu w naszym uroczym Bergamo. © Martyna Stosik, Podróże MM© Martyna Stosik, Podróże MM

Grébovka

idziemy dalej

Grébovka

Przed wyjazdem do Pragi zrobiłam trochę nietypowy reaserch wpisując hasło „alternatywne zwiedzanie Pragi“. Główne zabytki można zobaczyć w ciągu 2-3 dni, a że tym razem nasz urlop był nieco dłuższy, mieliśmy czas by zejść z głównego turystycznego szlaku. Zaprowadziło nas to w bardziej lub mniej atrakcyjne rejony, ale choćby dla takiego miejsca jak to, o którym zaraz napiszę – warto było zaryzykować i wyściubić nos poza Prahę 1 oblężoną przez turystów. Altana na Grébovce (bo o niej mowa) uważana jest przez niektórych za najpiękniejsze miejsce do romantycznych schadzek. To stylowy, drewniany pawilon osadzony na zboczu autentycznej winnicy, z którego roztacza się malowniczy widok na panoramę Pragi. Co prawda nie widać z tego miejsca ani mostu Karola, ani Starego Miasta, za to nie trzeba się przepychać łokciami, by się do niego dostać. W pawilonie można napić się wina wytwarzanego na miejscu i zatańczyć milongę. Winnica znajduje się na terenie pięknego parku (Havlickove Sady), w dzielnicy Vinohrady, która była kiedyś nazywana Górami Winnic. Swoją drogą, o ile Praga na pewno wszystkim kojarzy się z piwem, tak z winem – już niekoniecznie. A w Pradze, poza Grébovką, znajduję się jeszcze pięć innych winnic, które łącznie zajmują niecałe 12 hektarów i produkują prawie 50 000 litrów wina. To niedużo, ale dzięki temu wina praskie zalicza się do winiarskich osobliwości. W mieście nie brakuje imprez podczas których można skosztować lokalnie wytwarzanych trunków. Co ciekawe – nie da się ich kupić w sklepach, dlatego tym bardziej warto odwiedzić jedną z praskich winnic.

Obserwatorium kultury i świata podróży

Metro w Paryżu – czyli najszybszy sposób komunikacji po mieście

Wybierając się do Paryża musiałam zorganizować sobie plan zwiedzania tak, by w pełni wykorzystać niecałe 3 dni jakie miałam do dyspozycji. Ktoś powie, że w tak krótkim czasie nie da się zwiedzić za wiele. Faktycznie, jeżeli źle rozplanujemy dzień to zamiast zobaczyć jak najwięcej , będziemy narzekać na bóle nóg.  Ze względu na czas, finanse a także satysfakcję z ilości odwiedzonych miejsc wybrałam metro jako środek transportu, którym będę poruszała się po Paryżu. Jeżeli macie tak jak ja 3 dni na zwiedzanie, gdzie ostatni jest tak naprawdę liczony w połowie, bo przecież na lotnisko trzeba dojechać to warto wykupić sobie bilet np. dwudniowy. Stacjametra przy  Porte Maillot w Paryżu Jadąc z lotniska Beauvais zatrzymałam się na dworcu autobusowym Porte Maillot. Wysiadając z autokaru bez problemu dojdziecie do stacji metra, bo wszystko best bardzo dobrze oznakowane. Na stacji metra za to przeżyjecie pierwszą „dzicz”. Jest to główna stacja na którą właśnie przyjechało kilkanaście busów z zagubionymi i chcącymi kupić bilet turystami. Do tego dochodzą miejscowi, którzy też stoją w kolejce po bilet. Robi się szum, tłum i panika! Przy automatach z biletami stoi stado ludzi i wszyscy się śpieszą. Na szczęście automaty są dostępne w kilku językach w tym angielskim więc bez większego problemu kupicie bilet. Na stacji są też kasy w informacji. Z daleka w tłumie kasy z obsługą „na żywo” są niewidoczne, zobaczycie tylko obsługę a nad nimi hasło „Information”. Można u nich kupić bilety także, zatem jak boicie się maszyny lub po prostu pojęcia nie macie jaki bilet najlepiej kupić, to warto poczekać ciut dłużej w kolejce do „Informacji”. Od razu zapytajcie o bezpłatną mapę. Są na niej stacje metra – bardzo Wam potrzebne w podróży. Jaki bilet kupić na kilkudniową wycieczkę? Słuchajcie, nie ma co się szczypać. Najszybciej się wszędzie dostaniecie metrem, dlatego jestem za biletami całodniowymi. Mi udało się kupić na 2 dni bilet za ok. 18 euro, ale jest to kasa warta wydania. Ważne informacje związane z biletami metra to: Bilety jedno, dwu, wielodniowe podpisujemy imieniem, nazwiskiem i datami ważności od do. Jednorazowy bilet kosztuje ok. 1,8 euro. Można kupić taniej pakiet 10 biletów jednorazowych. Za każdym razem gdy wchodzimy do metra należy przejść przez bramkę i dać bilet do podajnika. Podobno za nieposiadanie biletu są wysokie kary. Warto także zachować sobie rachunek za bilet w przypadku gdyby kontroler miał wątpliwości. Komunikacja metrem w Paryżu jest bardzo dobrze zorganizowana, ważne by pamiętać na jakie strefy kupujemy bilet, im więcej stref tym cena wzrasta. Jeżeli w ostatnim dniu także macie plany a nie chcecie kupować biletu na cały dzień proponuję zaplanować tak podróż, by zamknęła się np. w 2-3 biletach jednorazowych, co pozwoli Wam zaoszczędzić. Najważniejsze info o metrze w Paryżu, ceny i rodzaje biletów dostępne są TUTAJ Spisz stacje metra atrakcji jakie chcesz zwiedzić w Paryżu przed wyjazdem Zanim poleciałam do Paryża miałam wstępny plan zwiedzania. W 3 dni ok. 30 miejsc. Nie udało się zrealizować może 3-4, reszta dzięki umiejętnemu spisaniu stacji metra do zeszytu pozwoliła na szybkie przemieszczanie się. Nie zawsze stacja metra nazywa się tak samo jak miejsce do jakiego jedziemy. Poruszanie się metrem po Paryżu jest bardzo proste. Wszystkie stacje są dokładnie opisane, nie ma się prawa nikt pogubić. Komunikaty o zmianie linii lub nieczynnym odcinku są dokładnie zobrazowane i opisane. Jadąc słyszymy wyraźnie nazwy stacji, co jest bardzo ważne i są też wyświetlane. Kultura podróżujących w paryskim metrze Bywa różnie, jak wszędzie. W zależności czy stacja jest w bezpiecznej dzielnicy lub bardziej „patologicznej” możemy zauważyć różne zachowania. Ludzie zazwyczaj rzucają się na wolne miejsca, brakuje kultury „ustępowania starszym”. Kto widzi miejsce, siada. Nie zastanawia się. Spotkamy w metrze zarówno bardzo dużo turystów jak i mieszkańców Paryża. Da się odczuć w godzinach porannych większy tłok, gdyż wszyscy śpieszą się do pracy. Byłam bardzo zadowolona z podróżowania metrem po Paryżu. Gdzie chciałam mogłam się szybko dostać, nie miałam problemów z zabłądzeniem, a miejscowi byli bardzo mili. Kategoria: Wycieczki Tagged: ceny biletu paryż, metro w paryżu

Zoo w Toruniu

SISTERS92

Zoo w Toruniu

Praskie smaki

idziemy dalej

Praskie smaki

Biegun Wschodni

Jak zwiedzić Bratysławę w jeden dzień

Pomysł na Bratysławę zrodził się ad hoc. Głównym celem naszego tygodniowego wyjazdu był Wiedeń, a że mieliśmy w planie zabrać ze sobą rowery, wpadliśmy na pomysł przejażdżki rowerowej do Bratysławy.… Artykuł Jak zwiedzić Bratysławę w jeden dzień pochodzi z serwisu Biegun Wschodni | Blog podróżniczo - turystyczny ze startem w Rzeszowie.

Bergamo

Podróże MM

Bergamo

© Mateusz Iwańczuk, Podróże MMBergamo - miasto w Lombardii na północy Włoch. Miejsce dla wielu nieznane, bo wielu ląduje tanimi liniami na lotnisku Orio al Serio, by prosto z portu lotniczego udać się do Mediolanu. Niewielu decyduje się zobaczyć piękne miasto w cieniu pobliskiej metropolii. Sami nie wiedzieliśmy za dużo o Bergamo. Polecieliśmy tam tylko z uwagi na fakt, że kupiliśmy bilety za 100 zł w dwie strony oraz dlatego, że stęskniliśmy się za południowym słońcem. Postanowiliśmy zatem przekonać się osobiście, ile jest do stracenia w wyborze między słynnym Mediolanem a Bergamo.Polecamy na blogu: [ tani nocleg w Bergamo ]JAK DOSTAĆ SIĘ DO BERGAMO?Z Polski do Bergamo polecimy tanimi liniami lotniczymi Wizz Air oraz Ryanair. Ten pierwszy przewoźnik oferuje połączenia z Gdańska, Katowic, Poznania, Warszawy (Chopin) oraz Wrocławia, zaś jego irlandzki konkurent ma w swej ofercie loty z Krakowa, Warszawy (Modlin) oraz Wrocławia. Jesteśmy najlepszym dowodem na to, że bilety można upolować nawet za 34 zł w jedną stronę. © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMJAK DOTRZEĆ Z LOTNISKA ORIO AL SERIO DO BERGAMO?Z uwagi na fakt, że do check-in'u w apartamencie Bergamo & Dintorni mieliśmy sporo czasu, zdecydowaliśmy się iść do miasta pieszo. Zajęło nam to niecałą godzinkę. Odległość - 4,5 km do dworca kolejowego. Droga jest bardzo dobrze oznakowana, ponadto charakterystyczne wzgórze Citta Alta widoczne jest z daleka, więc wiadomo w jakim iść kierunku. W zasadzie to trasa jest cały czas prosta (podgląd).Jeżeli ktoś ma niewygodny bagaż, śpieszy mu się albo najzwyczajniej w świecie nie chce mu się naginać, można wsiąść w autobus komunikacji miejskiej ATB linii 1. Zabiera on podróżnych do Bergamo tuż przy wyjściu z hali przylotów. Bilet: ok. 2€. Autobus zatrzymuje się przy dworcu kolejowym (czas przejazdu 15 min), w Centro Citta (dolna część miasta), kolejce Funicolare (kolej szynowo-terenowa między dolnym a górnym miastem), oraz Citta Alta (zabytkowa część miasta na wzgórzu). © Martyna Stosik, Podróże MMJAK PORUSZAĆ SIĘ PO BERGAMO?Pieszo. Tylko pieszo. Bergamo to niewielkie miasto z pięknymi, klimatycznymi, typowo włoskimi ulicami. W pół godziny można przejść całe miasto wzdłuż, od dworca kolejowego do Citta Alta. Dla upartych - strona www komunikacji miejskiej w Bergamo: [ link ]. NOCLEG W BERGAMONocowaliśmy w apartamencie Bergamo & Dintorni. Szczegółowy opis znajduje się w osobnym poście: [ link ] O MIEŚCIE SŁÓW KILKABergamo to miasto założone przez Celtów 390 lat p.n.e.. Można je podzielić na dwie części. Pierwsza to Citta Bassa (dolne miasto), druga - Citta Alta (górne miasto), znajdujące się na wzgórzu otoczonym wysokimi Murami Weneckimi.  CITTA BASSADolne miasto to ta bardziej nowoczesna część Bergamo. Tutaj znajduje się dworzec kolejowy, liczne sklepy, markety, hotele... Pod względem atrakcyjności niepodważalnie ustępuje miejsca górnemu miastu. Niemniej jednak mimo szumu aut i skuterów Citta Bassa zachowuje swój urok. Jest to głównie zasługa kolorowych kamienic z okiennicami, charakterystycznymi dla krajów śródziemnomorskich. Jest tu niezwykle czysto. Wszystko ma swoje miejsce. Na co warto zwrócić uwagę w tej części miasta? Na pewno oko cieszyć będzie architektura. Głównymi zabytkami Citta Bassa są oczywiście kościoły. W samym środku miasta przy alei Viale Papa Giovanni XXIII prowadzącej od dworca kolejowego, znajduje się XIX-wieczna świątynia Santa Maria Immacolata delle Grazie. Przy Via Torquato Tasso wznosi się ciekawy kościół Chiesa del Santo Spirito, zbudowany w XVI wieku. Nieopodal znajduje się kolejna świątynia - Convento S. Bartolomeo, szczycąca się freskami i malowidłami dawnych artystów z XV-XVII wieku. Fajnie zerknąć na te budowle podczas spaceru, niemniej jednak by docenić ich wartość trzeba być raczej koneserem sztuki lub głęboko wierzącym człowiekiem.Santa Maria Immacolata delle Grazie (po lewej) i Chiesa del Santo Spirito (po prawej) © Martyna StosikChiesa del Santo Spirito © Martyna Stosik, Podróże MMConvento S.Bartolomeo © Martyna Stosik, Podróże MMW dolnej części miasta zabytków wiele nie ma, lecz sam spacer może okazać się niezwykle przyjemny. Coś co na południu jest nudnym standardem, dla nas okazuje się być ciekawe i atrakcyjne. Tak jest w przypadku zwykłych kamienic otaczających ulice. Nie będę Was na siłę zachęcał do spacerów po Citta Bassa. Sami poznacie tę cześć miasta podczas drogi na dworzec kolejowy czy w czasie powrotów do hotelu. Zapewniam, że włoski klimat nie tylko w zabytkowej dzielnicy, ale również tu daje się we znaki! © Mateusz Iwańczuk, Podróże MM© Martyna Stosik, Podróże MMMartyna na Via PignoloVia Pignolo © Martyna Stosik, Podróże MM© Martyna Stosik, Podróże MMGórną od dolnej części miasta oddzielają Mury Weneckie. Zostały one wzniesione w XVI wieku, kiedy to Bergamo było najdalej wysuniętą na północ posiadłością Republiki Weneckiej. W skutek licznych konfliktów z sąsiednim Księstwem Mediolańskim postanowiono wznieść mur obronny otaczający wzgórze. Ma on 6200 metrów długości i 50 wysokości. Do Citta Alta prowadziły cztery bramy, które do dziś można podziwiać. Mury Bergamo to idealne miejsce na spacer, gwarantujące wspaniałe widoki na Alpy i dolne miasto. Wąskie ścieżki na Citta AltaBrama św. JakubaBrama św. Jakuba © Martyna Stosik, Podróże MM© Martyna Stosik, Podróże MM© Mateusz Iwańczuk© Martyna Stosik, Podróże MMCITTA ALTAChciałoby się napisać: „to ta część miasta najbardziej oblegana przez turystów”. Tak nie jest, choć faktycznie, Citta Alta to wisienka na torcie, najpiękniejsza część Bergamo. Jak w całym mieście tak i tutaj - za wiele zabytków nie ma. To piękno samo w sobie. Zabytkowa architektura, ciemne, wąskie, brukowane, strome uliczki, liczne kawiarnie i restauracje przepełnione włoskim gwarem.Sercem Citta Alta jest Piazza Vecchia - plac miejski z XVI-wiecznym pałacem Palazzo della Ragione i biblioteką Angelo Mai z siedzibą w Palazzo Nuovo. Jest to miejsce niezwykle klimatyczne, w którym można siedzieć bez końca.Piazza Vecchia i Palazzo della Ragione © Mateusz IwańczukPalazzo Nuovo © Mateusz IwańczukPiazza Vecchia © Mateusz Iwańczuk© Mateusz Iwańczuk, Podróże MMTuż przy placu (za pałacem) znajdują się dwie rzymskokatolickie świątynie. Pierwsza z nich to Bazylika Santa Maria Maggiore, zbudowana w XII wieku (1137 rok). Wnętrze kościoła to sztandarowe bogactwo stylu barokowego z licznymi dziełami sztuki włoskich artystów. Bezpośrednio przy bazylice znajduje się kaplica Cappella Colleoni, do której prowadzi osobne wejście. Wybudowano ją w latach 1472-1476 jako osobiste sanktuarium jednego z najbardziej wpływowych osób w mieście - Bartolomeo Colleoniego. Capella Colleoni (pierwszy plan) i bazylika Santa Maria Maggiore © Mateusz IwańczukDruga świątynia obok bazyliki Santa Maria Maggiore, to katedra Duomo di Bergamo. Pochodzi ona z XVII wieku, a poświęcono ją św. Aleksandrowi, którego złota postać góruje na szczycie budowli. Obydwa majestatyczne i bogato zdobione kościoły wraz z kaplicą Colleoniego otaczają wąski plac Piazza Duomo. Duomo di Bergamo (po lewej) © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMDuomo di Bergamo © Mateusz Iwańczuk, Podróże MMInnym obowiązkowym punktem wycieczki jest niewątpliwie Twierdza Bergamo, do której prowadzi ulica Via Alla Rocca we wschodniej części Citta Alta. Choć ów zabytek to tylko mury i muzeum, to warto się tam wybrać na spacer wokół fortyfikacji. Główną atrakcją są cudowne widoki na dolne miasto oraz na dachy zabytkowej dzielnicy Bergamo. Oczywiście sama droga do twierdzy prowadzi przez urokliwe uliczki czy chociażby plac Piazza Mercato delle Scarpe przy stacji Funicolare. Piazza Mercato delle Scarpe © Mateusz Iwańczuk, Podróże MM© Mateusz Iwańczuk, Podróże MM© Mateusz Iwańczuk, Podróże MMOstatnim konkretnym miejscem w Bergamo, które chciałem Wam przedstawić, to wzgórze San Vigilio. To właśnie z tego wzniesienia zrobiono słynne zdjęcia widniejące w wyszukiwarce google. San Vigilio znajduje się na północny-zachód od Citta Alta. Droga prowadzi po stromej, brukowanej uliczce otoczonej skromnymi knajpkami (bardziej dla mieszkańców niż turystów) i charakterystycznymi dla włoskiej zabudowy domami. Mieszkańcy wzgórza San Vigilio mają ogromne tarasy z bajecznymi widokami. Wszędzie dookoła mnóstwo kwiatów, krzewów, drzew owocowych...Na szczycie wzgórza znajduje się mały, barokowy kościółek oraz pozostałości po Zamku San Vigilio. © Mateusz Iwańczuk, Podróże MM© Mateusz Iwańczuk, Podróże MM© Mateusz Iwańczuk, Podróże MMAby poczuć klimat Włoch trzeba się zgubić, wręcz unikać konfrontacji z kulturą. Rzym nie jest już wprawdzie włoskim miastem, to jedna ze stolic Europy. Tam nad ulicami unoszą się wszystkie języki świata. Bergamo istnieje sobie na wzgórzu niechciane. Po opuszczeniu hali przylotów jesteśmy bowiem bombardowani ofertami usług przewozu z lotniska do Mediolanu. Autobus do Bergamo jeździ pusty. Podróżnik chodzi swoimi ścieżkami. Oczywiście, my również często podążamy tą najbardziej wydeptaną drogą, jednak tym razem postanowiliśmy posmakować czegoś obcego. W nagrodę za zaufanie Bergamo otworzyło nam swoje bramy i pokazało czystą włoską kulturę. Dziś przepełnia nas już tylko żal, że mimo pasji nie potrafimy uchwycić na zdjęciu piękna odczuwanego tylko i wyłącznie przez bycie,  tej woni bez zapachu, tego dotyku bez kontaktu...Po ponad tygodniowym pobycie w nieturystycznej Ligurii stęskniliśmy się na Włochami. Na pewno Rzym odwiedzimy wkrótce, jednak tym razem potrzebowaliśmy czegoś innego. Potrzebowaliśmy gościny w skromnym, klimatycznym Bergamo.   © Mateusz Iwańczuk, Podróże MM© Martyna Stosik, Podróże MM© Mateusz Iwańczuk, Podróże MM© Mateusz Iwańczuk, Podróże MM© Mateusz Iwańczuk, Podróże MM

Gruzja to nie jest turystyczny raj. Pierwszy taki wpis w polskiej blogosferze?

WEEKENDOWI PODRÓŻNICY

Gruzja to nie jest turystyczny raj. Pierwszy taki wpis w polskiej blogosferze?

Łódź

MAGNES Z PODRÓŻY

Łódź

Biegun Wschodni

Czy warto jechać do Lwowa? Ukraińska stolica kultury oczami blogerów

Jeśli prawdą jest to, do czego doszli niedawno naukowcy – że silne emocje są zapisane w kodzie genetycznym i wraz z genami przechodzą na kolejne pokolenia, to miłość do Lwowa… Artykuł Czy warto jechać do Lwowa? Ukraińska stolica kultury oczami blogerów pochodzi z serwisu Biegun Wschodni | Blog podróżniczo - turystyczny ze startem w Rzeszowie.

Rodzinna wycieczka do Billund

wszedobylscy

Rodzinna wycieczka do Billund

Jeśli chcielibyście podarować swojemu dziecku niezapomniane wrażenia i świetną rozrywkę, to zaplanujcie podróż do Billund w Danii. W pobliżu duńskiego lotniska znajdują się trzy wyjątkowe miejsca, idealne na rodzinne wyprawy – Legoland, Lalandia oraz safari zoo Givskud. Jak dotrzeć? Do Billund dolecimy bezpośrednio liniami Wizz Air z Gdańska – loty odbywają się dwa razy w tygodniu, w poniedziałki oraz piątki, więc zaplanować możemy nawet około weekendowy wypad. Legoland oraz Lalandia położone są tuż przy lotnisku, obie atrakcje widać już z samolotu, natomiast safari Givskud znajduje się około 25 kilometrów od Billund. Aby najlepiej wykorzystać swój czas w Danii najlepiej poświęcić przynajmniej jeden dzień w każdym z wymienionych miejsc. Co zwiedzać? Lalandia to przede wszystkim park wodny, świetnie przygotowany dla rodzin zarówno z mniejszymi, jak i większymi dziećmi. Oprócz części basenowej na miejscu znajduje się również małpi gaj dla dzieci, zimowe miasteczko z lodowiskiem, kręgielnia, siłownia, restauracje, supermarket. Na terenie Lalandii wynająć możemy całkowicie wyposażony domek (4, 6 lub 8 osobowy), wtedy wejście do parku wodnego mamy już wliczone w cenę. Lalandia otwarta jest przez cały rok z wyjątkiem okresu na początku listopada, na początku grudnia oraz na początku stycznia. Całodzienny bilet wstępu do Lalandii dla osoby dorosłej kosztuje 240 DKK (135 PLN), dzieci poniżej 12 roku życia za wstęp zapłacą 190 DKK (109 PLN), maluchy poniżej 3 roku życia wchodzą bezpłatnie. Legoland w Billund to największy taki park rozrywki na świecie, położony jest naprzeciwko Lalandii. Park został podzielony na różne strefy, znajdziemy tu część dla najmłodszych z karuzelami, przejażdżkami samochodzikami z klocków, nieco większe dzieci świetnie będą bawić się np. w świecie piratów. Również i starsi nie będą się tutaj nudzić – do wyboru mamy kolejki górskie, symulator lotów itd. Legoland otwarty jest od marca do 1 listopada z kilkudniowymi przerwami we wrześniu oraz październiku. Bilety wstępu do Legolandu warto kupić z wyprzedzeniem przez Internet, całodzienny bilet wstępu do parku dla osoby dorosłej kosztuje wtedy 279 DKK (157 PLN), dzieci poniżej 12 roku życia za wstęp zapłacą 249 DKK (140 PLN), maluchy poniżej 3 roku życia wchodzą bezpłatnie. Safari zoo Givskud położone jest ok. 25 kilometrów od Lalandii oraz Legolandu. Najlepiej wybrać się tam własnym lub wypożyczonym samochodem, to właśnie nim będziemy poruszać się po zoo. Możliwe jest również zorganizowane zwiedzanie zoo, ale wtedy jesteśmy całkowicie uzależnieni od całej grupy. Zoo zostało podzielone na różne strefy, według kontynentów. Zwierzęta swobodnie poruszają się po całym parku, więc czasem mogą nam zatarasować drogę. Zwiedzając zoo nie wolno nam wychodzić z samochodu czy otwierać okien, szczególnie w specjalnie wydzielonej strefie, w której mieszkają lwy. Na trasie znajdują się przystanki, gdzie możemy się zatrzymać się i odpocząć. Dostępne są również ścieżki, po których bezpiecznie możemy poruszać się na pieszo. Zoo Givskud otwarte jest od 28 marca do 25 października 2015 roku. Bilety wstępu do zoo warto kupić z wyprzedzeniem przez Internet, całodzienny bilet wstępu do parku dla osoby dorosłej kosztuje wtedy 175 DKK (98 PLN), dzieci poniżej 12 roku życia za wstęp zapłacą 95 DKK (54 PLN), maluchy poniżej 3 roku życia wchodzą bezpłatnie. Noclegi W pobliżu Lalandii oraz Legolandu znajduje się wiele hoteli, wszystkie dobrze przygotowane są na przyjęcie w swoje progi rodzin z dziećmi w każdym wieku. Im dalej od parku rozrywki, tym cena jest niższa, a odległości mimo wszystko są spacerowe. Oprócz klasycznych hoteli mamy do wyboru domki na kempingu, apartamenty czy B&B. Na terenie Legolandu znajduje się Hotel Legoland, w którym pokoje zostały urządzone w klimacie LEGO, możemy nocować w pokoju przygód, w pokoju księżniczki lub w pokoju przyjaciółek (LEGO Friends). Kiedy jechać? Wycieczkę do Danii najlepiej zaplanować w okresie wakacyjnym, kiedy mamy największe szanse na słoneczną pogodę i wszystkie trzy parki są otwarte. Warto pamiętać, że Duńczycy letnie wakacje mają w lipcu, zatem we wszystkich atrakcjach możemy spodziewać się wzmożonego ruchu i wyższych cen w hotelach. Przeczytaj równieżKarlskrona w jeden dzieńWakacje z dzieckiem na Kos. Rozrywki dla dużych i małychGdzie na długi weekend majowy z dziećmiGdzie na długi weekend majowy z dziećmi – Pomorze Post Rodzinna wycieczka do Billund pojawił się poraz pierwszy w Wszędobylscy.

Praga zwyczajna

idziemy dalej

Praga zwyczajna

Żyrardów – a perfect day trip from Warsaw

Kami and the rest of the world

Żyrardów – a perfect day trip from Warsaw

Włochy by Obserwatore

Polscy blogerzy we Włoszech – Agnieszka z Doliny Aosty

By http://obserwatore.euCzy podróżując lubicie poznawać miejscowych, którzy świetnie znają okolicę, lokalną kulturę i kuchnię? Którzy są skarbnicą wiedzy o regionie i chętnie Was zaprowadzą w miejsca, o których nie przeczyta się w przewodnikach? Którzy zaprowadzą Was do najlepszej trattoria w mieście i wezmą na najlepsze imprezy w okolicy? A czy wiecie ile wspaniałych Polek i Polaków […]Czytaj oryginalny wpis: http://obserwatore.eu.

HANNA TRAVELS

Food and restaurants in Amsterdam

Looking for typical food and the best restaurants in Amsterdam? Take a look at my list of what you have to try! However, do not expect a typical lunch dishes – this is not Italy or Spain! The Dutch tend to specialize in so-called street food: snacks served at street stalls and stands. It is […] Post Food and restaurants in Amsterdam pojawił się poraz pierwszy w Hanna travels.

Plecak i Walizka

Co zjeść w Amsterdamie?

Zastanawiacie się co zjeść w Amsterdamie? Oto przysmaki tego miasta! Spróbujcie koniecznie! Nie spodziewajcie się jednak typowych dań obiadowych – to nie Włochy ani Hiszpania, żeby ich tu szukać. Holendrzy raczej specjalizują się w tzw. street foodzie, czy przekąskach serwowanych na ulicznych budkach i stoiskach. To kwintesencja kuchni holenderskiej! Ale czym praktycznie jest kuchnia Holandii? […] Post Co zjeść w Amsterdamie? pojawił się poraz pierwszy w Plecak i walizka.

Tramwajem po Pradze

idziemy dalej

Tramwajem po Pradze

Tramwaje są nieodłącznym elementem praskiego krajobrazu i jednym z najwygodniejszych i najszybszych środków komunikacji w mieście. Oczywiście poza metrem, choć tramwaje mają moim zdaniem tę przewagę, że w czasie podróży nimi można podziwiać świat. Tramwaje są obecne w Pradze od ponad 100 lat , początkowo były to tramwaje konne, potem nadszedł czas na elektryczne. System komunikacji tramwajowej posiada największą sieć linii w Czechach i jedną z najdłuższych w Europie (142km). Nam zapadł w pamięci najbardziej tramwaj numer 22, choć nie doceniliśmy go od razu. Owszem, miał przystanek tuż przy naszym hotelu, jechał do centrum, ale poza tym na początku nie wyróżniał się niczym szczególnym. Do czasu, aż po paru dniach zorientowaliśmy się, że: można nim dojechać na Hradczany (i wspina się wysoko wokół wzgórza) można nim dojechać w okolice Grébovki i Žižkova ma przystanek pod wzgórzem Petřín dojeżdża również w bliskie okolice Ořechovki (1 przesiadka) kluczy urokliwymi uliczkami przecinając Malostranské náměstí Krótko mówiąc – dojeżdża prawie wszędzie tam gdzie turysta dojechać powinien, a do tego jego trasa jest bardzo malownicza. Niejednokrotnie był dla nas wybawieniem gdy zgubiliśmy się w labiryncie praskich uliczek znacznie oddalając się od domu. Rozkładaliśmy wtedy mapę miasta nakładając na nią mapę komunikacji miejskiej, a po chwili ni stąd ni zowąd pojawiał się tramwaj 22 i już byliśmy w domu – dosłownie. Po powrocie do Polski zrobiłam mały reaserch. Okazuje się, że trasa tego tramwaju jest, owszem, bardzo długa, ale prawie nigdy tramwaj nie pokonuje jej w całości, ponieważ część praskich linii kursuje wariantowo – tzn.że zaczyna i kończy trasę na różnych przystankach w zależności od pory dnia i zapotrzebowania. Tak czy inaczej – zapamiętajcie ten numer. Jesteśmy przekonani że w trakcie pobytu w Pradze na pewno Wam się przyda.

Koszyce po godzinach

Zależna w podróży

Koszyce po godzinach