Auckland w dziesięciu odsłonach

Złap Trop

Auckland w dziesięciu odsłonach

Pierwszym miejscem jakie było nam zobaczyć w Nowej Zelandii było Auckland. Największe miasto w Nowej Zelandii (mieszka w nim 32% wszystkich mieszkańców wyspy), które często jest mylone i nazywane stolicą – co nie jest prawdą bo stolicą kraju jest Wellington. W rankingu porównującym miasta, w których zachowany jest najwyższy standard życia, Auckland zajmuje trzecią pozycję tuż za Wiedniem i szwajcarskim miastem Zurych. Może i żyje się tu na wysokim poziomie, może innym turystom miasto to się podoba… nam jednak zbytnio nie przypadło do gustu – przynajmniej nie zimną. Jak się okazało Kiwi (jak mówią o sobie mieszkańcy Nowej Zelandii) także nie przepadają za Auckland, przynajmniej Ci spoza miasta :). Jak sami mówią jest zbyt głośne i zatłoczone, a życie toczy się tu zbyt szybko. Jak wiadomo Nowa Zelandia słynie ze sportów ekstremalnych i innych niespotykanych nigdzie indziej atrakcji turystycznych. My mamy taką teorię, że w Auckland wymyślono je trochę na siłę, aby urozmaicić turystom spędzany tu czas :). Do wyboru liczne degustacje wina, wizyta na farmie owiec, loty widokowe helikopterem nad miastem (w Nowej Zelandii WSZĘDZIE są loty widokowe, przy każdej atrakcji turystycznej), skoki na bungy (tak jak z lotami, skakać można w Nowej Zelandii na każdym rogu) z najwyższego budynku w mieście, wspinanie po najwyższym moście czy przejażdżki szybką łodzią po zatoce. Co nas najbardziej zaskoczyło, to liczba turystów jak i mieszkańców z Azji. Jak się dowiedzieliśmy, mało który młody Nowozelandczyk chce studiować, więc na uniwersytety zjeżdżają się obywatele Japonii czy Tajwanu …. Zobaczcie sami dziesięć twarzy Auckland. Architektura W Auckland (podobnie zresztą jak i w miastach Australii) większość ludzi mieszka w domach jednorodzinnych. Jedynie w centrum znajduje się kilka wysokich biurowców. Można zobaczyć zarówno piękne, stare domy, jak i te opuszczone… Morze Auckland praktycznie z każdej strony otoczone jest wodą, dlatego też co piąty mieszkaniec posiada łódź lub jacht. Służą one tu nie tylko rozrywce ale są także ważnym środkiem transportu. Dla turystów proponowane są rejsy jachtem lub wycieczki kajakowe. Pomiędzy niektórymi dzielnicami miasta kursuje prom, który w godzinach szczytu jest najszybszym środkiem transportu.  A klika kilometrów za miastem…. Plaże Zdecydowanie to, co najbardziej nam się podobało w okolicach Auckland to właśnie plaże.  Tylko pół godziny jazdy od centrum  dzieli od pięknego wybrzeża z czarnym piaskiem, ostrymi skałami i takimi widokami.  Plaża Piha Plaża Piha, 30 minut jazdy od miasta Plaża Piha Restauracje Podobno jedzenie w Auckland jest najlepsze na całej wyspie… ciężko nam powiedzieć, ponieważ zazwyczaj jedliśmy posiłki przygotowane przez naszych gospodarzy. Ale niektóre restauracje wyglądały całkiem ciekawie Miasto Jak wszędzie w centrum, wieżowce, sklepy, restauracje…nic ciekawego Natura Wystarczy wyjechać kilka kilometrów za miasto by cieszyć się tym co natura Nowej Zelandii dała :). Polecamy wybrać się do parku Waitakere Ranges, gdzie można zobaczyć niesamowite olbrzymie drzewa kauri, które sięgają 40-50 metrów wysokości! Waitakere Ranges Drzewa kauri Wulkany Co jak co, ale położenie miasta jest całkiem urokliwe, otaczają je wygasłe wulkany, z których rozciągają się panoramy na miasto. Poniżej widok na miasto z wulkanu Eden (643 m n.p.m.). Panorama miasta Polecamy wybrać się do dzielnicy Devonport skąd rozciąga się najlepszy widok na miasto. Romantyczna ławeczka:) Praca Kolejny wolontariat i kolejne wyzwania :). Tu Rafał podczas renowacji mebli… Chyba się udało! Znaleziska Pracując dokonaliśmy niezłego odkrycia. Od lat czytujemy National Geographic, jakie było nasze zaskoczenie gdy w ręce wpadły nam magazyny z lat 40 XX wieku :).       The post Auckland w dziesięciu odsłonach appeared first on Złap Trop.

Sunday with Pictures: Colours of Ostrava

Kami and the rest of the world

Sunday with Pictures: Colours of Ostrava

Jedź do Pragi, powłócz się po Malej Stranie o świcie, wygraj zachwyt!

Gdzie wyjechać

Jedź do Pragi, powłócz się po Malej Stranie o świcie, wygraj zachwyt!

Travelerka

Najsmutniejsze miasto świata

Ostatni weekend spędziłam w jednym z najsmutniejszych miast świata. Wyjechałam zafascynowana. Tallin, bo o nim mowa, jest jak wiele innych miast europejskich, ze Starówką na niewielkim wzniesieniu i nową dolną częścią. Estońska stolica słynie przede wszystkim ze swojej średniowiecznej architektury, ale to nie ona mnie urzekła. Najbardziej niezwyczajna jest atmosfera tego miejsca i napotkani po drodze ludzie, którzy pozostaną…

/TYBINGA/ Uwięziony Hölderlin i zniesmaczony Goethe, czyli o romantycznym mieście wyklętym przez Romantyków

MANIA PODRÓŻOWANIA

/TYBINGA/ Uwięziony Hölderlin i zniesmaczony Goethe, czyli o romantycznym mieście wyklętym przez Romantyków

Reasons to visit and fall in love with Cieszyn

Kami and the rest of the world

Reasons to visit and fall in love with Cieszyn

WHERE IS JULI+SAM

Ekspresowe zwiedzanie Stambułu.

Nie mieliśmy żadnego planu, bo po co komu plany? Plany są dla słabeuszy, a my jesteśmy dwa twardziele. Nie mieliśmy wszechwiedzącego przewodnika, bezpiecznego noclegu, niezastąpionych wskazówek, ciepłych ubrań, byliśmy nieprzygotowani do zajęć i radośnie beztroscy. Cudowny stan rzeczy! I wszystko byłoby w porządku, wszystko byłoby do przeżycia i załatwienia, oprócz jednej takiej drobnostki na literę […] The post Ekspresowe zwiedzanie Stambułu. appeared first on where is juli + sam.

/GÓRNA BAWARIA/ Barokowy zawrót głowy

MANIA PODRÓŻOWANIA

/GÓRNA BAWARIA/ Barokowy zawrót głowy

Tel Aviv - część pierwsza

PODRÓŻE DZIEWCZYNY SPŁUKANEJ

Tel Aviv - część pierwsza

alternative Athens

Kami and the rest of the world

alternative Athens

Ale piękny świat

Warszawa – Sesja Etno

Nie żyjemy tylko wspomnieniami! Podróżami żyjemy na co dzień. Dowód – oto nasza sesja etno. Zrealizowałyśmy ją na ulicach Warszawy dla e-magazynu Mamy i Mini Mini+. W stylizacjach wykorzystałyśmy rzeczy, które przywiozłyśmy z naszych podróży. Bo to nie prawda, że pamiątki z podróży muszą zalegać na dnie szafy bo dobrze wyglądają tylko w miejscach zakupu. Plemienne naszyjniki, czy indiańskie bluzy świetnie sprawdzą się po powrocie z podróży. Nadadzą niepowtarzalnego charakteru miejskim, codziennym stroju. Do zdjęć pozowała nam Ola Jóźwik. Olu, bardzo Ci dziękujemy! Byłaś wspaniała! Wielkie podziękowania dla Tomka, Marcina i Sylwii i reszcie teamu z salonu „U Fryzjerów” (Andersa 13, Warszawa, ufryzjerow.pl ) za wspaniałe stylizacje fryzur. Dziś pochwalimy się backstage’m, a samą sesję już od 28 sierpnia, bo wtedy magazyn będzie dostępny na iOX i Androidzie. I nie zapisujcie daty, bo na pewno wam o tym przypomnimy:) Samanta i Dorota

Izrael-początek.

PODRÓŻE DZIEWCZYNY SPŁUKANEJ

Izrael-początek.

Zależna w podróży

Odwiedziny we włoskim Krakowie + Albo 8 rzeczy które musisz zrobić będąc w Ferrarze

Po narzekającej notce o przeludnieniu San Marino, pora zabrać was w miejsce które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Czy spodziewałam się, że Ferrara jest przepiękna? Tak! Ze wszystkich miast i miasteczek, do których się wybierałam w czasie tej wycieczki, na nią czekałam najbardziej. Ale jednocześnie słyszałam, że jest bardziej turystyczna niż Bolonia. To mnie trochę przerażało. No tak – Ferrara tworzy…Czytaj więcej

Pekin na skróty – subiektywny przewodnik

POJECHANA

Pekin na skróty – subiektywny przewodnik

„Pekin na skróty” to kolejna, po Hongkongu na skróty, odsłona serii subiektywnych przewodników po chińskich miastach. Takich ściągawek, które można wziąć w łapkę i od razu zwiedzać, pomijając etap czytania „całego Internetu”. Dowiecie się z nich gdzie szukać noclegu, jak się przemieszczać, co zobaczyć i czego za nic w świecie nie przegapić. Wszystko okraszone praktycznymi radami, obrazowym komentarzem, licznymi linkami i oczywiście zdjęciami. Lekko, łatwo, przyjemnie i… szybko. Zwiedzanie z Pojechaną jeszcze nigdy nie było tak proste! Zapraszam do Pekinu! Noclegi Pekin ma bardzo dobrze rozwiniętą infrastrukturę turystyczną, dlatego znalezienie noclegu w oczekiwanym standardzie nie stanowi problemu. Wcześniejszą rezerwację polecam w przypadku odwiedzin w czasie chińskich świąt państwowych (kalendarz dni wolnych znajdziecie TU). Moim skromnym zdaniem, najatrakcyjniejszą opcją noclegową jest zatrzymanie się w jednym z tradycyjnych hutongów zaadoptowanych na hostel. Z czystym sumieniem polecam Lucky Family Hostel, w którym gościłam (stacja metra Zhangzizhonglu), a także całą okolicę aż do Lama Temple. Czuć tu historyczną atmosferę miasta, do wielu atrakcji możemy się stąd przespacerować, do tych bardziej oddalonych bez problemu dotrzemy metrem, dobrze i tanio zjemy w tej okolicy no i… wieczorem nie będziemy się nudzić. Podczas planowania podróży warto wziąć pod uwagę, że w Pekinie popularny jest Couchsurfing, korzystanie z którego, po swoich pekińskich doświadczeniach, polecam jeszcze bardziej! Koniecznie spróbujcie jak to jest poznawać miasto z perspektywy stałego mieszkańca. Atrakcyjną alternatywą dla hotelu jest również wynajęcie prywatnego mieszkania, można tego dokonać na przykład za pośrednictwem serwisów takich jak Wimdu.pl- teraz, z tymi kuponami rabatowymi, można zaoszczędzić na rezerwacji. Transport Po Pekinie doskonale podróżuje się metrem- jednym z najdłuższych na świecie! Nie napiszę, że najdłuższym tylko dlatego, że to się dynamicznie zmienia. Na pewno jednym z najbardziej zatłoczonych, dlatego polecam omijać godziny szczytu (czyli okolice 7-9 rano i 17-19 popołudniu w dni powszednie), choć mi się zdarzyło jechać pekińskim metrem w poniedziałek o 8 rano i… przeżyłam. Metro jest bardzo dobrze oznaczone i tanie- 2 rmb (około 1 zł) za jeden przejazd z dowolną liczbą przesiadek. Taksówki są stosunkowo tanie: 13 rmb za pierwsze 3 km, 2,3 rmb za każdy kolejny + 1 rmb dopłaty paliwowej (trzeba dodać do kwoty, którą wybije licznik). O pekińskich taksówkarzach krążą jednak legendy i trzeba być ostrożnym aby nie dać się oszukać, czyli jeździć tylko na taksometr (nie uzgadniamy nigdy ceny przez podróżą, a kierowców, którzy próbują to zrobić po prostu ignorujemy oraz pilnujemy, by kierowca włączył taksometr). W mieście tym panuje deficyt taksówek, dlatego nie dziwmy się, że w godzinach szczególnego zapotrzebowania (jak na przykład sobotni wieczór) będziemy mieli duże problemy ze złapaniem samochodu. Popularne są także tuk tuki- rowerowe i motorowe. W tym przypadku cenę uzgadniamy ZAWSZE przed podróżą i oczywiście targujemy się. Z i na lotnisko dojedziemy Airport Express, który rusza z węzła komunikacyjnego Dongzhimen. Cena biletu 25 rmb, czas podróży ok. 20 minut. Atrakcje Lista pekińskich atrakcji turystycznych jest bardzo długa. Pozycje, które wciągnęłam na poniższą listę, to te, które sama wybrałam podczas swojej kilkudniowej wizyty w stolicy Państwa Środka. Plac Tiananmen i Mauzoleum Mao Zedonga – świadek krwawych wydarzeń sprzed dwudziestu pięciu lat i miejsce spoczynku wieloletniego dyktatora, który bezpowrotnie zmienił Chiny i Chińczyków, a którego kult jest tu ciągle żywy. Plac Tiananemen to… ogromny plac, dużo flag, wielkie monitory (na których podobno w dniach gęstego smogu wyświetlane są wschody słońca i błękitne niebo) pokazujące najpiękniejsze zakątki Chin. Gdzieniegdzie widać trzymających wartę żołnierzy. Nic nadzwyczajnego w nadzwyczajnym miejscu, które po prostu trzeba odwiedzić. Zakazane Miasto – pałac cesarski dynastii Ming i Qing zbudowany w XV wieku. Imponujący kompleks pawilonów, komnat, placów i ogrodów otoczony obronnym murem. To tu podejmowano decyzje, których skutki zapisały się na kartach historii imperium o kilku tysiącach lat tradycji. Wstęp 60 rmb. Polecam wypożyczenie elektronicznego przewodnika (dostępny również po polsku)- cena 40 rmb. Wielki Mur – tej atrakcji specjalnie zapowiadać nie trzeba. Najpopularniejsze odcinki Muru dostępne z Pekinu to Badaling (który odradzam ze względu na najbardziej komercyjny charakter i największe tłumy), Jinshanling, Gubeikou i Miutanyu, który kalkulując czas, odległość, łatwość dotarcia i koszt wybrałam ja. Wszystkie hostele i hotele oferują zorganizowane wycieczki na różne odcinki, jednak ich koszt potrafi być kilkakrotnie wyższy niż samodzielna wyprawa. Do Miutanyu można dostać się publicznym autobusem numer 867, który odjeżdża z Dongzhimen (jednak nie z głównego dworca, a z platformy znajdującej się za nim- z głównego wyjścia należy pójść w lewo, przed światłami skręcić znowu w lewo i iść przed siebie około 5 minut, mała zajezdnia pod gołym niebem będzie po lewej stronie) o 7:00 i 8:30. Odjazd z Miutanyu (który jest ostatnim przystankiem autobusu) jest zaś o 14:00 i 16:00. Podróż zajmuje około 2,5 godziny i kosztuje 16 rmb w jedną stronę. Na miejscu należy wykupić bilet wstępu w cenie 45 rmb, kolejka linowa kosztuje zaś 60 rmb w jedną lub 80 rmb w dwie strony, z czego drogę powrotną można pokonać zjeżdżając czymś w rodzaju toru bobslejowego- fajna zabawa.  Jednak jeśli dysponujecie większą ilością czasu (a temperatury są na tyle znośne, że kilku lub kilunastokilometrowy trekking nie będzie zabójstwem), poszukajcie jakiegoś bardziej dzikiego odcinka Wielkiego Muru. W  Mutianyu zwiedzającym udostępniono niewiele ponad dwa kilometry odrestaurowanej budowli, która ma tu do sześciu metrów szerokości i dziesięciu wysokości. Spacer po niej przypomina momentami wspinaczkę, choć nie górską a po schodach. Stopnie są bardzo wysokie, mur bowiem wije się wzdłuż górskich grzbietów. Pamiętajcie więc o wygodnych butach! Yonghegong, popularnie zwany Lama Temple – jeden z najbardziej znanych klasztorów buddyzmu tybetańskiego, przepiękny kompleks łączący elementy architektury tybetańskiej, chińskiej i mongolskiej. Mijając kolejne place i świątynie: Pawilon Niebiańskich Królów, Pawilon Harmonii i Pokoju, Pawilon Nieskończonych Łask, Pawilon Koła Dharmy i Pawilon Wiecznej Szczęśliwości,  można obserwować modlitewne rytuały. W tym ostatnim, znajduje się wpisany do Księgi Rekordów Guinnesa olbrzymi, drewniany posąg Buddy Maitreji. Zapach kadzideł, dźwięki dzwonków zmieszane z cichym poszeptywaniem mnichów i atmosfera skupienia panująca za murami klasztoru sprzyjają odprężeniu. Hutongi – prawdziwy duch Pekinu. Hutong to tradycyjny zespół połączonych ze sobą zabudowań mieszkalnych ułożonych na planie prostokąta. Z wąskich uliczek (tak wąskich, że niektórymi nie jest w stanie przejechać żaden dwuśladowiec) ozdobne drzwi prowadzą na wspólne dziedzińce (siheyuan), wokół których przycupnęły parterowe domy. Ich mieszkańcy tradycyjnie żyli w sąsiedzkiej wspólnocie, dzieląc ze sobą radości, smutki i… toalety. Kiedyś zabudowa ta przeważała w Pekinie, dziś ustępuje nowoczesnym budynkom, śpieszcie się więc na to niezwykłe spotkanie z historią pekińskiej codzienności!  Gdzie się na nie udać, z łatwością rozpoznacie po adresie (Hutong w nazwie ulicy). 798 Art. District  - dzielnica artystów i galerii przy czym nazwa „dzielnica” nie jest wcale na wyrost. Przestrzeń zagospodarowana przez galerie i autorskie sklepy projektantów jest olbrzymia. Dominuje chińska sztuka nowoczesna choć widoczne są też akcenty tradycyjne i zachodnie. Wokół restauracje, kawiarnie, bary- idealne miejsce na miłe popołudnie. Świątynia Nieba (Temple of Heaven) – kompleks taoistycznych świątyń: Pawilonu Modlitwy o Urodzaj, Cesarskiego Sklepienia Nieba i  Okrągłego Ołtarza. To tu cesarz Chin (czyli Syn Niebios), uważany za pośrednika między niebem a ziemią, co roku, w okresie przesilenia zimowego, dokonywał ceremonii mającej na celu zapewnienie obfitych plonów. Świątynie położone są w olbrzymim parku, który jest prawdziwym królestwem pekińskich seniorów, ćwiczących tu tańce towarzyskie, tai chi, tańce z wachlarzami i z szablami, a wszystko w rytm muzyki wydobywającej się z głośnika, wszystko pod czujnym okiem instruktorów. Miło popatrzeć z jakim wdziękiem się poruszają mimo dziesiątek lat jakie noszą na swoich barkach. Wstęp do kompleksu 35 rmb. Pałac Letni Yineyuan - położona na Wzgórzu Długowieczności nad jeziorem Kunming, dawna letnia rezydencja cesarska. Kompleks ogrodowy zajmuje prawie 300 hektarów! A w nim budowle o niezwykle poetyckich nazwach: Pałac Dobroczynności i Długowieczności, Pałac Nefrytowych Fal, Pałac Rozwianych Obłoków, Pawilon Oczyszczenia Serca i Wieża Powitania Wschodzącego Słońca. Trudno się doliczyć ile tu pawilonów, altan i rezydencji. I ile schodów! Ze szczytu wzgórza rozciąga się imponujący widok na Pekin i, z drugiej strony, na jezioro, po którym suną turystyczne łodzie i wodne rowery. Same budowle, przepięknie zdobione, pozwalają wyobraźni cofnąć się do carskich czasów. Ogrody zaprojektowane z troską o zapewnienie harmonii między skałami, roślinami, wodą i budynkami, sprzyjają relaksowi i odprężeniu. Mimo tłumu turystów, miejsce to zrobiło na mnie największe wrażenie ze wszystkich atrakcji turystycznych Pekinu. Nie przegapcie! Nanluoguaxiang- ulica pięknie odrestaurowanych hutongów, która pełni dziś rolę turystycznego deptaku, pełnego barów, restauracji, modnych butików i sklepów z pamiątkami. Tuż obok Drum Tower Street (czyli Guloudajie), gdzie można odpocząć w jednym z klimatycznych pubów (polecam szukać tych z tarasem na dachu). Miejsc na drinka (może przy dźwiękach muzyki na żywo?) polecam szukać również w okolicy Lama Temple ( na przykład Wudaoying Hutong), pekińskie zagłębie klubów nocnych znajduje się natomiast na Sanlitun. Pojechana radzi Na pobyt w Pekinie do 72 godzin obywatele Polski nie potrzebują wizy (aby opuścić lotnisko należy okazać bilet lotniczy na dalszą podróż). Warto wziąć z lotniska mapy miasta, na których są zaznaczone najważniejsze atrakcje, stacje metra, etc. Potem trudno je dostać i… trzeba za nie płacić, a na lotnisku są darmowe. Nie zapomnijcie o przejściówkach! W Pekinie obowiązują chińskie wtyczki. Informacji o nocnym życiu Pekinu (wszak nie samym zwiedzaniem człowiek żyje) możecie szukać na stronie Beijing Stuff. Jeśli zamierzacie wybrać się do Pekińskiej Opery lub do jednego z teatrów na pokaz akrobatyczny, sztuk walki czy musical, promocyjnych cen biletów możecie szukać na przykład TU. W Pekinie, z racji jego turystycznego charakteru, można bez problemu znaleźć przysmaki kuchni wszystkich regionów Chin. Wizyta w Pekinie nie będzie jednak zaliczona jeśli nie spróbujecie tu kaczki… po pekińsku! Więcej o Pekinie na Pojechanej znajdziecie TU. Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera! Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy. Post Pekin na skróty – subiektywny przewodnik pojawił się poraz pierwszy w Pojechana - blog o podróżach i życiu w Chinach.

Monday with Pictures: street art in Berlin

Kami and the rest of the world

Monday with Pictures: street art in Berlin

Zombie Walk

qbk blog … photoblog

Zombie Walk

/BERLIN/ Zburzony mur i spalona trawa

MANIA PODRÓŻOWANIA

/BERLIN/ Zburzony mur i spalona trawa

Yerevan through my eyes #34

Picking the Pictures

Yerevan through my eyes #34

Pojechany Instagram: Pekin i Datong

POJECHANA

Pojechany Instagram: Pekin i Datong

SZWEDACZ

Festiwal Kolorów Warszawa – 30.05.2014

Otwarcie sezonu kolorowych Festiwali - Sen Pszczoły w Warszawie.

Yerevan through my eyes #33

Picking the Pictures

Yerevan through my eyes #33

Time to get familiar with the city I live in. Each week from now on I will be sharing with you one picture of Yerevan. Today I'm featuring Russia Mall.Do you like Soviet architecture?

Photowalk through Forgotten Yerevan

Picking the Pictures

Photowalk through Forgotten Yerevan

/LONDYN/ Weekendowy spacerownik londyński: spacer historyczno-filmowy

MANIA PODRÓŻOWANIA

/LONDYN/ Weekendowy spacerownik londyński: spacer historyczno-filmowy

Expat Wednesdays with My Hot Pink Passport: Farang Expats Behaving Badly

Picking the Pictures

Expat Wednesdays with My Hot Pink Passport: Farang Expats Behaving Badly

Yerevan through my eyes #31

Picking the Pictures

Yerevan through my eyes #31

Expat Wednesdays with Jetting Around

Picking the Pictures

Expat Wednesdays with Jetting Around

Cats of Istanbul

Picking the Pictures

Cats of Istanbul

Luang Prabang kiedyś i dziś

Świat z bliska

Luang Prabang kiedyś i dziś

Yerevan through my eyes #28

Picking the Pictures

Yerevan through my eyes #28

mpk poland

Zapraszamy do Poznania naszego miasta

Nasza ponad roczna podróż po krajach Azji dobiegła końca. Wróciliśmy do ojczyzny. Jesteśmy w Polsce. Przez ponad czternaście miesięcy prowadziliśmy dla Was na tej stronie relację z naszej podróży. Dzieliliśmy się z Wami naszymi przeżyciami i wrażeniami, mogliście na bieżąco śledzić nasze przygody. Oczywiście wraz z powrotem do Polski, podróże nie przestały być naszą pasją. Nie chcemy też kończyć z pisaniem o nich na naszym blogu. Dlatego ruszamy dzisiaj z naszą nową podróżniczą inicjatywą! W związku z tym, że nie będziemy przez najbliższy czas podróżować daleko i długookresowo postanowiliśmy skupić się na bliższemu poznaniu uroków własnego kraju. Polska to fantastyczny kraj do podróżowania. Zamierzamy więc pisać o naszych krótkich, kilkudniowych wyjazdach, pomagać Wam w znalezieniu sprawdzonego pomysłu na urlop lub weekend, podrzucać ciekawe inspiracje na aktywne spędzanie wolnego czasu. Nasz nowy projekt nazwaliśmy... „Małe Podróże Kowalskich”. Zatem na pierwszy ogień, żeby zacząć od czegoś naprawdę specjalnego, postanowiliśmy pokazać Wam miasto warte poznania. Zapraszamy do Poznania naszego miasta. Przez ponad rok zwiedzaliśmy stolice, miasta i miasteczka różnych (przeważnie azjatyckich) odległych krajów świata. Podziwialiśmy ich zabytki i obserwowaliśmy toczące się w nich życie. Nauczyliśmy się odkrywać nowe miejsca na swój własny sposób, dostrzegaliśmy ich odmienność, nierzadko zachwycało nas ich piękno, niemal zawsze fascynowali nas napotykani ludzie. Nigdy nie sądziliśmy, że możemy doznawać podobnych uczuć, spacerując ulicami własnego miasta. Poprzez portal Couchsurfing zaprosiliśmy do naszego domu dziewczynę z Hong Kongu. Razem z nią wybraliśmy się na zwiedzanie Poznania. Cały dzień mieliśmy wrażenie, jakbyśmy znów byli w podróży. Patrzyliśmy na nasze miasto oczami podróżników. Odkrywaliśmy je na nowo. Była jeszcze wczesna wiosna. Naprawdę wczesna. Życie parków miejskich i skwerów dopiero budziło się powoli z zimowego snu. Kwitły pierwsze drzewa i krzewy. Zwiedzanie miasta zaczęliśmy w okolicach Ronda Śródka, do którego z łatwością można dojechać tramwajem lub autobusem z niemal każdego punktu w mieście. Zaraz obok ronda znajduje się zabytkowy Kościół św. Jana Jerozolimskiego za Murami. My udaliśmy się pieszo w kierunku Ostrowa Tumskiego. Idąc ulicami Rynek Śródecki, Śródka i Osrówek, minęliśmy Kościół św. Małgorzaty i doszliśmy do Mostu Biskupa Jordana. Z tego miejsca dość interesująco i fotogenicznie prezentuje się Bazylika Archikatedralna Świętych Apostołów Piotra i Pawła, czyli inaczej po prostu Katedra Poznańska – najstarsza polska katedra. Katedra Poznańska oraz Most Biskupa Jordana Po przejściu przez most znaleźliśmy się na Ostrowie Tumskim. Jest to wyspa na Warcie, na której wzniesiono katedrę. Z zachodniej strony wyspy płynie główny nurt rzeki, ze wschodniej zaś jej węższe ramię nazwane Cybiną. Świątynię można zwiedzać wewnątrz, jednak my trafiliśmy akurat na mszę świętą w języku łacińskim, więc po obejściu okolic katedry postanowiliśmy ruszyć dalej. Przechodząc przez Most Bolesława Chrobrego na drugą stronę Warty, warto zwrócić uwagę na ciekawy krajobraz dookoła. Następnie wkroczyliśmy na teren tzw. „Starego Miasta”. Idąc ulicami Chwaliszewo i Wielką oraz podziwiając po drodze zabytkowe kamienice, weszliśmy prosto na poznański Stary Rynek. To właśnie na nim każdego dnia o godzinie dwunastej w południe można obejrzeć znany na całą Polskę poznański spektakl, czyli trykające się koziołki. Ludzie gromadzą się przed ratuszem już na kilkanaście minut przed dwunastą, zajmują najlepsze miejsca, czasem zamawiają coś w pobliskich restauracjach. Niemal każdego dnia koziołki ściągają na rynek spory tłumek ludzi. Stary Rynek w Poznaniu - Ratusz i zabytkowe kamienice Poznański Stary Rynek jest bardzo urokliwy i kolorowy. Uważam, że trochę nawet niedoceniany, jak na polskie realia. Oczywiście, będąc już na miejscu, nie można nie obejść go dookoła. Znajdująca się tam architektura naprawdę potrafi zachwycić. Nierzadko można tam spotkać ulicznych grajków, dorożkarzy czy handlarzy pamiątek. My natknęliśmy się nawet na kata stojącego przy pręgierzu oraz upiora prosto z horroru, którzy bardzo chętnie pozowali do wspólnych zdjęć - za opłatą oczywiście. Niedaleko rynku znajduje się Poznańska Fara, czyli Bazylika kolegiacka Matki Boskiej Nieustającej Pomocy i św. Marii Magdaleny. Od rynku prowadzi do niej ulica Świętosławska. Można śmiało powiedzieć, że wnętrze kościoła zapiera dech w piersiach. Jest jednym z najpiękniejszych w Poznaniu. Nasza koleżanka z Hong Kongu nie mogła wyjść z podziwu, ponieważ pierwszy raz w życiu widziała tak przepiękną i bogato zdobioną świątynię chrześcijańską.Idąc ulicą Gołębią w stronę Placu Kolegiackiego można znaleźć pomnik koziołków. Nie jest to żadna wielka atrakcja, ale wielu turystów i dzieci lubi robić sobie przy nich zdjęcia. Można usiąść na grzbiet koziołka i chwycić go za rogi. Symbol Poznania - trykające się koziołki Pomnik koziołków - miejsce lubiane przez turystów Po zwiedzeniu Starego Rynku udaliśmy się na Plac Wolności. Każdego roku odbywa się tam szereg różnych imprez i wydarzeń (przykładowo podczas mistrzostw Europy w piłce nożnej UEFA EURO 2012 była tam zlokalizowana Strefa Kibica). Dwa lata temu na Placu Wolności otwarto Fontannę Wolności o ciekawym futurystycznym kształcie. Idąc dalej ulicą 27 Grudnia minęliśmy Teatr Polski i mogliśmy zobaczyć znany poznański obiekt - Okrąglak. Kiedyś był to popularny dom towarowy, obecnie jest to budynek o funkcji biurowo-usługowej. Następnie ulicą Gwarną doszliśmy do ulicy Święty Marcin i skierowaliśmy się w stronę alei Niepodległości. Na skrzyżowaniu tych dwóch ulic (Święty Marcin i aleja Niepodległości) znajduje się monumentalny i robiący olbrzymie wrażenie budynek - Zamek Cesarski. W jego murach mieści się obecnie Centrum Kultury „Zamek”. Zamek Cesarski w Poznaniu Po drugiej stronie alei Niepodległości jest Plac Adama Mickiewicza, na którym, oprócz Pomniku Adama Mickiewicza, znajduje się Pomnik Ofiar Czerwca 1956, znany także jako Poznańskie Krzyże. My skierowaliśmy się w stronę ulicy Fredry, przy której znajduje się Opera Poznańska (Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki) oraz zabytkowy Kościół Najświętszego Zbawiciela. Skorzystaliśmy ze znajdującego się tam również przystanku komunikacji miejskiej i tramwajem wróciliśmy do Ronda Śródka, skąd kilka godzin wcześniej rozpoczęliśmy zwiedzanie naszego miasta. Nie był to jednak koniec naszej wycieczki.  W planach mieliśmy jeszcze spacer dookoła Jeziora Maltańskiego. Zanim jednak ruszyliśmy w drogę, postanowiliśmy zrobić sobie mały piknik i odpocząć na ławce w parku pomiędzy Kościołem św. Jana Jerozolimskiego za Murami, a stacją początkową wąskotorowej kolejki „Maltanka”. Park przy początkowej stacji kolejki "Maltanka" Po dłuższej chwili ruszyliśmy na wędrówkę wzdłuż brzegu Jeziora Maltańskiego. Dookoła jeziora poprowadzone są ścieżki spacerowe. Mieszkańcy Poznania uwielbiają w tym miejscu uprawiać aktywność fizyczną. Spacerując wzdłuż jeziora spotkamy więc nie tylko wielu biegaczy, rowerzystów i rolkarzy, ale także fanów nordic walking oraz innych spacerowiczów. Poznaniacy uwielbiają relaksować się nad Maltą i spędzać tam swój czas. Na jeziorze usytuowany jest jeden z największych w Europie torów regatowych, dlatego Poznań często jest organizatorem międzynarodowych zawodów we wioślarstwie i kajakarstwie. Wczesna wiosna nad Jeziorem Maltańskim w Poznaniu Spacer dookoła Jeziora Maltańskiego był zwieńczeniem pełnego wrażeń dnia. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że Poznań ma do zaoferowania znacznie więcej atrakcji i pięknych miejsc, niż udało nam się zobaczyć podczas naszej jednodniowej wycieczki. Nasza trasa zwiedzania była tylko jedną z wielu możliwych tras i siłą rzeczy nie mogła zawrzeć w sobie wszystkiego, co Poznań ma najlepsze. Chcielibyśmy zatem w tym miejscu skierować pytanie do mieszkańców Poznania, którzy czytają nasz blog i innych osób, które kiedyś odwiedziły nasze miasto. Mianowicie, jakie jeszcze Waszym zdaniem miejsca w Poznaniu są warte poznania (zobaczenia lub zwiedzenia)? Swoje propozycje piszcie w komentarzach.Paweł Poznań w naszym obiektywie